Pogorszenie koniunktury obserwowane dziś na światowych parkietach, dotknęło również warszawską giełdę. O godzinie 14:17 indeks WIG20, grupujących 20 największych spółek tracił 1,7 proc., testując poziom 3738,71 pkt. Jeszcze mocniej, bo 2,5 proc. tracił WIG.
Dzisiejsze pogorszenie nastrojów jest wspólnym efektem kilku czynników. Rekordowego kursu euro, co uderza w europejskich eksporterów. Rekordowych cen ropy, które wpływają z jednej strony na spadek marż i zysków spółek paliwowych, a z drugiej grożą wzrostem inflacji i stóp procentowych. Wczorajszych niepokojących doniesień o stratach General Motors oraz wciąż nieznanego negatywnego wpływu na wyniki spółek z sektora finansowego kryzysu na rynku ryzykownych kredytów hipotecznych. Do tego zestawu można również dodać wypowiedź szefa Fed z Filadelfii, który poddał w wątpliwość możliwość dalszej obniżki stóp procentowych przez Fed, a więc podciął wiarę w jeden z głównych czynników utrzymujących amerykańskie giełdy stosunkowo blisko rekordowych poziomów.
Powyższy zestaw negatywnych impulsów może przemawiać do wyobraźni i dzisiejsze zachowanie warszawskiej giełdy jest w pełni zrozumiałe. Zupełnie inaczej niż zachowanie parkietów w Paryżu i Frankfurcie, gdzie również dominuje podaż, ale spadki są stosunkowo stonowane (0,6-0,7 proc.)
Dzisiejsza sesja na GPW, pomimo że upływa pod znakiem przeceny, póki co nie przynosi większych technicznych rozstrzygnięć na wykresie indeksu największych spółek. W przypadku WIG20 dopiero spadek poniżej wsparcia jakie na poziomie 3633,64 pkt. tworzy dołek z 28 września br., w sposób znaczący zmieni układ sił.
Środowa sesja, jeżeli tylko przyjąć, że do końca dnia już niewiele się zmieni, najprawdopodobniej będzie miała rozstrzygające znacznie dla segmentu małych i średnich spółek. Indeks sWIG80 traci dziś grubo ponad 4 proc., a mWIG40 ponad 3 proc. Oba w sposób zdecydowany wybiły się dołem z dwumiesięcznej szerokiej stabilizacji, która stanowiła odbicie po wakacyjnej przecenie.
Wybicie to zapowiada ciężkie czasy dla obu indeksów. Będą one miały dużo szczęścia jeżeli spadki zatrzymają się na poziomach sierpniowych minimów. Utrzymujący się bowiem już kolejny miesiąc negatywny sentyment do tego segmentu rynku sygnalizuje, że możemy być świadkami równie silnej fali przeceny jak w wakacje.