Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

święta mogą popsuć nastroje na GPW

0
Podziel się:

Problemem dla naszego rynku jest to, że w USA w poniedziałek giełdy pracują, a w obecnej sytuacji taka poniedziałkowa sesja może się okazać u nas zimnym prysznicem dla naszego rynku we wtorek.

święta mogą popsuć nastroje na GPW

*Problemem dla naszego rynku jest to, że w USA w poniedziałek giełdy pracują, a w obecnej sytuacji, kiedy to nigdy nie wiadomo, co i w jakim momencie może zepsuć nastroje, taka poniedziałkowa sesja może się okazać u nas zimnym prysznicem dla naszego rynku we wtorek. *

Sesje w USA rozpoczęły się w środę od wzrostu indeksów. Mimo, że był to swego rodzaju "odgrzewany kotlet" to pomagała bykom informacja o zezwoleniu Fannie Mae i Freddie Mac (para-rządowe spółki finansujące kredyty hipoteczne)
na zwiększenie o 200 mld pułapu zaangażowania na rynku kredytowym (kosztem rezerw).

Gracze ucieszyli się kolejnym ,,dobrym" raportem, jaki opublikowała spółka sektora finansowego. Morgan Stanley poinformował, że jego zysk netto spadł w ostatnim kwartale (dla MS kończył się on 29 lutego) o 42 procent. Oczekiwania rynku było o 30 procent niższe. To pokazuje jak łatwo można ze złych wyników zrobić znakomite.

Wystarczy obniżyć oczekiwania. Minusem była informacja o procesie, który Merrill Lynch wytoczył ubezpieczycielowi obligacji Security Capital Assurance, który nie wywiązuje się ze zobowiązań na sumę 3,1 mld USD. Częściowo potwierdzało to opublikowany we wtorek raport Wachovii, która twierdzi, że Merrill Lynch jest najbardziej po Bear Stearns zagrożoną firmą. Byki usiłowały utrzymać wtorkowy poziom zamknięcia, ale przeszkadzała im chęć realizacji zysków i zachowanie rynku surowców.

Zanim dojdę do tego rynku wpierw parę słów o walutach. Bardzo interesujące było zachowanie dolara. Od rana tracił całkowicie niwelując wtorkowe umocnienie. Wyglądało to tak, jakby gracze rzeczywiście znowu uwierzyli w dalsze obniżki stóp. Być może doszli też do wniosku, że różnica między stopami w USA (2,25 proc.) i strefy euro (4 proc.) jest obecnie tak duża, a niechęć do dolara tak ogromna, iż nic nie ocali ,,zielonego" przed dalszą przeceną.

Jednak bardzo szybko zyski EUR/USD zaczęły topnieć w oczach, a koniec dnia przyniósł kolejne umocnienie zielonego. Widzę tutaj dłuższą korektę. Tak odebrali to też gracze na rynku surowców. Kontynuowana tam była rozpoczęta w poniedziałek korekta.

Ceny ropy i złota spadały o pięć procent, a miedź traciła prawie 3 procent. Szukanie dodatkowych powodów przeceny mija się z celem. Po prostu rynek od dawna był już tak ,,nadmuchany", że obawa przed wzmocnieniem dolara musiała wywołać gwałtowną realizację zysków. Przecież teraz carry trade uprawia się nie tyle na jenie ile właśnie na dolarze. Zakładam, że rozpoczynamy większą korektę zarówno na rynku walutowym jak i surowcowym.

Właśnie duże spadki cen surowców były impulsem, który doprowadził do spadków indeksów. Traciły akcje spółek sektora surowcowego pod wodzą spółek paliwowych.

Taki impuls wystarczył, bo przecież w graczach ciągle jeszcze utrzymuje się niepewność i strach, które w każdej chwili mogą doprowadzić do przeceny. Na nieco ponad godzinę przed końcem sesji indeksy spadały już o ponad 1,5 procent i pozostawało czekać, czy byki zredukują skalę spadku.

Owszem, próbowały, ale nie dały rady i indeksy spadły po 2,5 procent. Jak widać potwierdzenia wtorkowego wzrostu nie było. Mało tego - na rynku byka po dużym wzroście indeksy nie mają prawa spaść tak mocno. Poza tym prawdziwą reakcję rynku na posiedzenie FOMC widzimy najczęściej następnego dnia, czyli w środę. Wniosek? Wróciliśmy prawie do punktu wyjścia, czyli do stanu sprzed posiedzenia.

GPW rozpoczęła środową sesję na neutralnym poziomie, ale natychmiast, podobnie jak na innych rynkach europejskich, górę wzięła ostrożność i chęć zrealizowania części wtorkowych zysków. WIG20 osuwał się, ale po publikacji raportu kwartalnego Morgan Stanley skala spadków została znacznie zredukowana.

Przed rozpoczęciem sesji w USA, kiedy to indeksy w Europie już rosły, również u nas zabarwiły się one na zielono. Pomagały nie tylko zmiana nastrojów w Europie, ale również znakomite dane mówiące o dużym wzroście polskiej dynamiki produkcji. Udało się zamknąć sesję zwyżką, chociaż chyba tylko dlatego, że nie widać było jeszcze chęci do rozpoczęcia korekty w USA.

Trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na to, że po wzroście o blisko 5 procent, w wigilię wygasania marcowych kontraktów i tuż przed świętami, kiedy naturalna jest chęć opuszczenia rynku bez akcji w portfelu takie zachowanie naszego rynku było bardzo bycze.

Gwałtownie wzrósł też obrót. Widać więc było, że pojawił się większy popyt, który zamortyzował zagrożenia ze strony podaży. To dobrze świadczy o rynku, ale dzisiaj w Polsce również wygasa marcowa linia kontraktów, co zapewni dużą zmienność przynajmniej w części sesji.

Problemem dla naszego rynku jest to, że w USA w poniedziałek giełdy pracują, a w obecnej sytuacji, kiedy to nigdy nie wiadomo, co i w jakim momencie może zepsuć nastroje, taka poniedziałkowa sesja może się okazać u nas zimnym prysznicem dla naszego rynku we wtorek.

Pamiętam już taką Wielkanoc (w końcu zeszłego wieku). Oczywiście można też liczyć na poniedziałkowe wzrosty indeksów w USA, ale ostrożność powinna przeważyć, a to dobrze naszemu rynkowi nie rokuje.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)