Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szansa na odbicie

0
Podziel się:

W USA nastroje od początku sesji były bardzo złe i nawet czekanie na wystąpienia Bena Bernanke ich nie poprawiało. Inwestorzy przestraszyli się informacjami ze spółek.

Szansa na odbicie

W USA nastroje od początku sesji były bardzo złe i nawet czekanie na wystąpienia Bena Bernanke ich nie poprawiało. Inwestorzy przestraszyli się informacjami ze spółek.

Już rano Capital One Financial (wystawca kart kredytowych) poinformował, że wyniki tego roku będą poniżej oczekiwań. Nie jest to firma związana z kredytami hipotecznymi, co sygnalizuje, że kryzysy się rozszerza. Potem, przed sesją na rynek dotarł raport mówiący o najsłabszym od 2002 roku sezonie świątecznej sprzedaży detalicznej. Sprzedaż listopadowo-grudniowa wzrosła jedynie o 1,7 procent, a 2/3 firm nie wykonało i tak już obniżonej prognozy.

Takie informacje szkodziły dolarowi i akcjom, ale oczywiste było, że po wystąpieniu Bena Bernanke, który miał mówić o gospodarce i polityce monetarnej, wszystko może się zmienić. I rzeczywiście się zmieniło. Szef Fed przyznał, że sytuacja gospodarcza się pogarsza i powiedział, że Fed jest przygotowany do zastosowania ,,znaczących" środków w celu przeciwdziałaniu dalszemu pogarszaniu się sytuacji. Te ,,znaczące" środki" zostały zinterpretowane jako obietnica obniżki stóp o 50 pb. na najbliższym posiedzeniu FOMC. Tym samy Bernanke pokornie poszedł tropem Alana Greenspana i przyznał, że inflacja schodzi na drugi plan.

Indeksy giełdowe po słowach szefa Fed wystrzeliły na północ i z głębokich minusów zrobiły się szybko umiarkowane plusy. Potem jedna, przez prawie trzy godziny trwała zacięta walka między bykami i niedźwiedziami. Pierwsi uważali, że dostali pretekst, który umożliwi im prowadzenie indeksów na północ aż do posiedzenie FOMC (30.01), a drudzy zakładali, że za dzień lub dwa rynek zwątpi w zbawczą moc obniżki stóp i sprzedawali akcje. Na nieco ponad godzinę przed końcem sesji popyt mocniej przycisnął i byki tę batalię wygrały, chociaż nie podobała mi się kończąca sesję realizacja zysków.

Po sesji American Express (gigant na rynku kart kredytowych) ostrzegł, że jego wyniki będą gorsze od oczekiwań z powodu większej niż oczekiwano niespłacalności zadłużenia na kartach. Na skutek tego ostrzeżenia spadł indeks handlu posesyjnego AHI (o 0,2 proc.). Już dzisiaj New York Times napisał, że Merrill Lynch może poinformować o startach w wysokości 15 mld USD (prawie dwa razy więcej niż wcześniej twierdzono). Nic dziwnego, że indeksy w Azji (a szczególnie Nikkei)
nie zareagowały pozytywnie na obietnice Bena Bernanke. Indeksy tam spadały pogarszając sytuację na kontraktach na amerykańskie indeksy. Jeśli z tego się rynek amerykański obroni to byki zdobędą olbrzymią przewagę.

Teoretycznie w sytuacji, kiedy amerykańskim inwestorom tak bardzo pomógł Ben Bernanke, byłoby niezwykle dziwne, gdyby na GPW nie udało się dzisiaj wypracować wzrostu indeksów. Problem jest w tym, że te nasze, bardzo duże spadki indeksów wynikają według mnie nie z powodu świadomych działań zarządzających, a jedynie z konieczności. Polacy umarzają jednostki funduszy, a to zmusza je do sprzedaży. Dlatego tak trudno jest oszacować zakres spadku - nikt nie wie, kiedy zakończy się panika. Poza tym zachowanie rynków azjatyckich i ostrzeżenia AmEx oraz informacje New York Times nie zachęcają do kupna akcji. Musimy czekać aż nóż wbije się w ziemię...

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)