Początkowo najważniejsze wskaźniki nieco się cofnęły, po czym weszły w konsolidację. Ten mało ciekawy stan zakończyła publikacja danych, z których większość okazała się sporym rozczarowaniem, a dodatkowo w dół przeszacowano niektóre z poprzednich wskaźników. Na reakcję nie trzeba było długo czekać i giełdy mocniej ruszyły do dołu. Sesje za oceanem też zaczęły się od przeceny, ale nastroje na tamtejszych giełdach szybko zaczęły się poprawiać, co w Europie skutkowało odreagowaniem. Końcówka przyniosła jednak stabilizację i główne indeksy kończyły w efekcie na minusach.
WIG20 otworzył się na minusie, a podjęta próba odrabiania strat skończyła się po niewielkim naruszeniu poprzedniego zamknięcia. Inicjatywę przejęła podaż i rynek zaczął słabnąć. Pogarszające się nastroje na innych giełdach spowodowały przyspieszenie spadków, które przed południem dotarły w pobliże wsparcia na 1745 pkt. Tuż powyżej popyt podjął jednak walkę, doprowadzając do odbicia. Druga połowa sesji zaczęła się stabilizacją, ale dane zza Atlantyku wywołały kolejną zniżkę. Początek w USA był niezły, co u nas w końcówce dało impuls dla zdecydowanego wzrostu. WIG20 szybko zniwelował całość przeceny wychodząc na plus i kończąc lekką zwyżką.
Sesja upływająca pod znakiem niezdecydowania nie daje większych wskazówek co do kierunku w najbliższym czasie. Trudno bowiem za takowe uznać wzrostowe zamknięcie, choć lekko pozytywnym elementem jest skuteczna obrona już pierwszego ważniejszego wsparcia na 1745 pkt. Wyrównane zostało też prawie ostatnie maksimum i można oczekiwać, że już dziś nastąpi próba powrotu do trendu zwyżkowego. Zachowanie giełd w USA w obliczu słabych danych makro można bowiem uznać za argument dla byków, choć w trakcie dnia mogą one napotkać nieco większą podaż i nie można wykluczyć kolejnej konsolidacji i niezdecydowania. Przebicie oporu będzie pozytywnym sygnałem i powinno otworzyć drogę dla ruchu do szczytu z początku roku na 1920 pkt.
