Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tajemnicza ucieczka od ryzyka

0
Podziel się:

Trudno jednoznacznie zidentyfikować powody pogorszenia się nastrojów na giełdach. Nie były one błahe, a do myślenia daje geografia rozprzestrzeniania się pesymizmu oraz zjawiska towarzyszące, wskazujące na ucieczkę od ryzyka.

<b>Roman Przasnyski</b>
<br /><br />
Od lat związany z polskim rynkiem kapitałowym i bankowością inwestycyjną. Były pracownik naukowy na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego i doświadczony dziennikarz.
<b>Roman Przasnyski</b> <br /><br /> Od lat związany z polskim rynkiem kapitałowym i bankowością inwestycyjną. Były pracownik naukowy na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego i doświadczony dziennikarz.

Trudno jednoznacznie zidentyfikować powody pogorszenia się nastrojów na giełdach. Nie były one błahe, a do myślenia daje geografia rozprzestrzeniania się pesymizmu oraz zjawiska towarzyszące, wskazujące na ucieczkę od ryzyka. Skala spadków na Wall Street była pokaźna.

We wtorek nastroje na głównych europejskich parkietach były przez większą część dnia nienajgorsze. Indeksy trzymały się dość stabilnie nad kreską. Już od rana widoczna była chęć do pozbywania się akcji na giełdach naszego regionu oraz innych ryzykownych rynkach. Przykładem może być spadek w Stambule, sięgający 4,2 proc.

Od południa można też było obserwować narastającą dynamikę wzrostu cen złota. Apogeum tej tendencji przypadło na godziny wieczorne, gdy wyznaczony został nowy rekord wszechczasów na poziomie 1435,4 dolara za uncję (w ciągu dnia). A przecież ceny złota zachowywały się ostatnio dość powściągliwie.

W tym samym czasie równie dynamicznie zaczęła drożeć ropa. Wieczorem jej notowania były już o 4,2 proc. wyższe niż na poniedziałkowym zamknięciu i sięgały prawie 117 dolarów za baryłkę. A około południa nie stało się nic, co mogłoby wywołać popłoch wśród inwestorów.

Co więcej, przeważały informacje sprzyjające bykom. Niemal wszędzie wskaźniki aktywności gospodarczej poszły w górę, sugerując, że przed gospodarkami są świetlane perspektywy. Tak było i w strefie euro i w Stanach Zjednoczonych. Trudno podejrzewać, by za oceanem nastroje mogła popsuć informacja o nieco większym niż się spodziewano spadku wydatków na inwestycje budowlane.

Powodów zniżki trudno też upatrywać w wystąpieniu Bena Bernanke. Nie powiedział nic czego by inwestorzy nie wiedzieli i nie słyszeli już wcześniej. Jedynymi nowym wątkiem było stwierdzenie, że jeśli wysokie ceny ropy naftowej utrzymają się przez dłuższy czas, mogą wpłynąć hamująco na gospodarkę i pobudzająco na inflację. Towarzyszył temu zdecydowanie uspakajający ton.

A jednak po krótkim wahaniu indeksy na Wall Street poszły w dół i w tej tendencji wytrwały aż do końca notowań. Spadek Dow Jones'a o 1,4 proc. oraz Nasdaq i S&P500 po 1,6 proc. robi wrażenie i z pewnością nie wystąpił z lada powodu. A drugie już tak poważne tąpnięcie w odstępie kilku dni (22 lutego indeks spadł o ponad 2 proc.) coraz bardziej nasuwa przypuszczenie o rozpoczynającej się większej korekcie.

Jedynym racjonalnym wyjaśnieniem większości zjawisk, obserwowanych we wtorek na rynkach, może być spadek wskaźników aktywności chińskiego przemysłu. Zmiany ich wartości już od kilku miesięcy sygnalizują coraz poważniejsze hamowanie tempa tamtejszej gospodarki.

Dziś pesymizm widoczny jest na rynkach azjatyckich w pełnej gali. Nikkei stracił 2,4 proc., niemal 2 proc. w dół szedł indeks w Hong Kongu, na Tajwanie spadał o 1,2 proc. W samych Chinach zniżka przybrała dość skromne rozmiary. Oba indeksy zniżkowały po około 0,2 proc. Kontrakty na amerykańskie indeksy sygnalizują kontynuację spadkowej tendencji.

giełda
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Open Finance
KOMENTARZE
(0)