Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Kwiecień
Przemysław Kwiecień
|

To zdecyduje o sytuacji na rynkach finansowych

0
Podziel się:

Sporym zaskoczeniem okazał się odczyt amerykańskiego indeksu koniunktury w przemyśle. ISM wzrósł drugi raz z rzędu, mimo iż wcześniej spory spadek odnotował indeks Chicago PMI. Niewykluczone jednak, iż radość rynków po tych danych jest przedwczesna.

 Przemysław Kwiecień 
  
Analityk XTB
Przemysław Kwiecień Analityk XTB

Sporym zaskoczeniem okazał się odczyt amerykańskiego indeksu koniunktury w przemyśle. ISM wzrósł drugi raz z rzędu, mimo iż wcześniej spory spadek odnotował indeks Chicago PMI. Niewykluczone jednak, iż radość rynków po tych danych jest przedwczesna.

O ile jednak wątpliwości co do koniunktury w amerykańskim przemyśle zostaną rozwiane najwcześniej w połowie maja, o tyle o nastrojach rynkowych zdecydują dane z rynku pracy. A tu każdy z pozostałych dni tygodnia przyniesie coś nowego: dziś raport ADP.

Przedwczesna radość po ISM?

Indeks ISM w kwietniu wzrósł do 54,8 pkt., osiągając wartość najwyższą od lipa ubiegłego roku, jednocześnie wyższą o 1,4 pkt. w porównaniu z marcem i 2,4 pkt. w porównaniu z lutym. Odczyt ISM bardzo pozytywnie zaskoczył rynki, gdyż dzień wcześniej regionalny indeks Chicago PMI odnotował silne cofnięcie.

Dane można byłoby uznać za bardzo pozytywną wiadomość i tak też zostały zinterpretowane przez rynek (duży wpływ na rynki akcji, ale też na złotego prezentujemy w części technicznej). Jest jednak jedno „ale". W kwietniu tylko jeden z indeksów regionalnych odnotował wzrost i był to najmniej istotny indeks regionalnego Fed z Richmond. Co więcej ten wzrost można uznać za korektę bardzo silnego spadku w marcu.

Mało tego, o ile ISM wzrósł w ostatnich dwóch miesiącach, indeksy regionalne właśnie od tego czasu zniżkują. Liczony przez nas łączny indeks wskaźników regionalnych był w kwietniu najniższy od listopada. Co więcej, najnowsza historia wskaźników sugeruje, iż indeksy regionalne układają się w bardziej wiarygodne trendy niż ISM, który dość często zmienia kierunek.

Wątpliwości powinny nasuwać analogiczne indeksy z innych części globu, przede wszystkim z Europy. Wiadomo już, że sytuacja jest nieciekawa w Niemczech i Francji, ale wczoraj nieoczekiwanie słabsze (niż w marcu i niż oczekiwano, ale nadal lepsze niż na starym kontynencie) dane dotarły z Wielkiej Brytanii, gdzie PMI spadł z 51,9 do 50,4 pkt.

Oczywiście wzrost ISM to dobra wiadomość. Na razie powinien być traktowany jednak jako „pozytywna wątpliwość" w scenariuszu zakładającym pogorszenie koniunktury makroekonomicznej i rynkowej.

Dane z rynku pracy zdecydują o rynkowych nastrojach

Od połowy kwietnia optymiści ewidentnie próbują dominować na rynku i wczorajszy odczyt ISM dał im idealny pretekst do zepchnięcia niedźwiedzi do narożnika. Na obwieszczenie tryumfu byki muszą poczekać jednak do końca tygodnia, kiedy poznamy miesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy.

Dziś czeka nas publikacja indeksu ADP (14.15, konsensus 178 tys.), który teoretycznie jest indykatorem dla piątkowego raportu, ale w praktyce często dawał mylne wskazania. Tak było w ubiegłym miesiącu, gdy ADP pokazał przyrost zatrudnienia o 209 tys., zaś raport rządowy zaledwie o 120 tysięcy.

Nieco bardziej wiarygodnie prezentują się dane tygodniowe o liczbie nowych bezrobotnych (publikacja jutro o 14.30, konsensus 382 tys.), gdzie od kilku tygodni obserwujemy niekorzystne tendencje. To będą jednak jedynie wskazówki – o zamknięciu tygodnia bez dwóch zdań rozstrzygnie publi kowany w piątek raport rządowy.

RBA zaskoczył rynki

Bank Australii zaskoczył rynki finansowe obniżając stopy procentowe o 50 bp, podczas gdy rynki oczekiwały skromniejszej obniżki o 25 bp. Ruch ten jest zaskoczeniem, gdyż na poprzednich posiedzeniach RBA nie zmieniał stóp, mimo iż oczekiwała tego część ekonomistów. Dane z Australii dają podstawę do takiego ruchu: wzrost w pierwszym kwartale był niższy od oczekiwań (0,4% q/q), a inflacja wyniosła jedynie 0,1% q/q. Szef RBA nie powiedział jednak niczego co sugerowałoby dalsze działania Banku, poza tym, iż wskazał na Europę jako potencjalne zagrożenie. Być może rynek dowie się więcej z kwartalnego raportu Banku, który poznamy podczas piątkowej sesji azjatyckiej.

Na wykresach:

S&P500 (kontrakt), D1 – na wykresie kontraktu na amerykański indeks S&P500 mamy kolejną ciekawą analogię do roku ubiegłego, kiedy po zakończeniu (imponujących) wzrostów w ramach formacji klina doszło do realizacji zysków, ale kurs pozostał w kanale wzrostowym i wyrysował jeszcze jedną falę wzrostową, ustanawiającą nowe szczyty; dzięki formacji podwójnego dna (patrz niżej) taki scenariusz ma szansę się powtórzyć, gdyż po wybiciu dołem z klina skończyło się jedynie na niewielkiej realizacji zysków, a trend wzrostowy można nadal opisać w kanale wzrostowym; należy jednak pamiętać, iż rok temu ta fala wzrostowa była ostatnią prze kilkoma trudnymi miesiącami dla byków

S&P500 (kontrakt), D1 – pokonana wcześniej linia szyi formacji podwójnego dna (okolice 1390 pkt.) została obroniona już jako wsparcie, a to oznacza komfortową sytuację dla byków, które mają otwartą drogę do tegorocznych maksimów, tak długo jak owe wsparcie pozostaje nienaruszone; warto jednak mieć na uwadze, iż tempo jakie narzucili kupujący może być trudne do utrzymania jeśli zabraknie wsparcia ze strony danych

EURPLN, H4 – w poniedziałkowym komentarzu porannym sygnalizowaliśmy wyłamanie się kursu dołem z kanału wzrostowego i zaznaczaliśmy, że przełamanie poziomu 4,16 mogłoby doprowadzić do większego umocnienia złotego; do przełamania tego wsparcia doszło wczoraj przy wsparciu amerykańskiego rynku i kurs obniżył się do 4,1450. Na chwilę obecną para pozostaje w krótkoterminowym kanale spadkowym z wyraźnym oporem w postaci poziomu 4,16 i przełamanego wcześniej dolnego ograniczenia kanału wzrostowego; celem sprzedających powinny być okolice 4,12.

giełda
komenatrze giełdowe
komentarze walutowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)