Ostatni dzień tygodnia dla rynku akcji nie zapowiada się najlepiej. Pod koniec środowej sesji doszło do lekkiej poprawy, ale czwartek dla większości parkietów okazał się fatalny.
Rynki w Azji zaczęły poprawiać swoje notowania w przeciwieństwie do amerykańskich. Tym razem winą za znaczące spadki w USA obarcza się dane makro. Ostatecznie indeks Dow Jones stracił blisko 1,5 proc., natomiast Nasdaq już 1,77 proc. Również na czerwono zabarwiły się notowania indeksów w Europie. Z pewnością cieszą się gracz, którzy inwestują w obligacje. Rentowność dziesięcioletnich papierów amerykańskich przekroczyła poziom 5 proc.
Jako redakcyjny niedźwiedź sytuacja taka poprawia mi humor. Z drugiej jednak strony po znacznym spadku na drugi dzień przychodzi odbicie. Nasz rynek wielokrotnie pokazywał, że jest raczej "luźno" skorelowany z rynkami zagranicznym szczególnie zza Oceanu. Po drugie większość dużych inwestorów nie będzie zbyt aktywna, gdyż korzysta z uroków długiego weekendu.
Wsparciem do ewentualnej próby wybicia indeksu w górę mogą być rosnące ceny paliw ze względu na niepokoje na granicy Irackiej. Nie jest wykluczone, że po kilku dniach słabych notowań miedzi, również i ten surowiec doczeka się lepszych wycen. Mogą więc na tym skorzystać akcję takich spółek jak: PKN Orlen, Lotos, Mol czy KGHM.
Trudno ocenić na ile popyt będzie wystarczająco silny. Obroty raczej nie będą należąły do największych. Zapewne pierwsze ruchy wyprzedzające zobaczymy po otwarciu notowań kontraktów terminowych. Inwestorom o "słabych" nerwach, których ostatnio nie brakuje raczej zalecałbym dalsze aktywne korzystanie ze słońca na wolnym powietrzu. Z kolei dla tych, którzy mają zacięcie "spekulacyjne" sesja w takim dniu jak ten, może przynieść wiele emocji.