Ogromna niespodzianka w USA. W sierpniu amerykańska gospodarka zamiast dodać spodziewane 100 tys. miejsc pracy straciła 4 tys. pracowników.
Przypomnijmy: w lipcu na listę wypłat wprowadzono 68 tys. osób.
Dane zaskoczyły rynek, gdyż zwolnień nikt się nie spodziewał - co najwyżej nieco mniejszej liczby etatów niż consensus zakładał. Stopa bezrobocia wyniosła 4,6 proc.
Największy odpływ kapitału ludzkiego zanotowano w sektorze przemysłowym i budownictwie.
To chyba przesądza decyzję o obniżeniu stóp procentowych przez FED na posiedzeniu 18 września. Równocześnie dane wskazują na prawdziwe kłopoty amerykańskiej gospodarki, gdyż wysoka stopa zatrudnienia była dotąd niewrażliwa na informacje płynące z pozostałych sektorów gospodarki.
Dzisiejsza sesja powinna więc przebiegać pod dyktando niedźwiedzi. Choć zaraz po podaniu informacji, kontrakty w USA zanurkowały sporo ( po 1 procent ) w dół, to zakończenie sesji będzie prawdopodobnie wyższe ze względu na przesądzoną już chyba decyzję FED.
Problem jednak w tym, że obniżenie stóp nie jest panaceum na wszystkie problemy w USA i nie działa też natychmiastowo. Pytanie też jak dużo inwestorzy dyskontowali już obniżkę stóp, bo przecież ostatnie wzrosty indeksów to spora zasługa właśnie tych przewidywań.
W tle opublikowanych danych krążą dzisiejsze słowa Greenspana, który w wywiadzie dla Wall Street Journal stwierdził, że obecna sytuacja jest podobna do krachu na rynkach w 1987 roku, gdy indeksy w USA straciły najwięcej podczas jednej sesji - 20 procent.