Po czwartkowym silnym wzroście, który wywindował indeks WIG20 o 3,54 proc. do 1392,76 pkt., a WIG o 2,34 proc. do 21923,27 pkt., dzisiejsza sesja powinna rozpocząć się od spadków i spadkami ma szanse się zakończyć.
Humory inwestorom popsuje słabe zamknięcie wczorajszej sesji na Wall Street. Tamtejszym bykom nie udało się bowiem utrzymać do końca przewagi, jaką wypracowały na początku notowań. Amerykańskie indeksy wczoraj wyraźnie spadły. W przypadku S&P500, ponownie pojawiło się bardzo duże zagrożenie przełamania minimów z listopada 2008 roku. To nie tylko otwierałoby drogę do 15-20 proc. przeceny tego indeksu, ale byłoby również silnym sygnałem sprzedaży dla większości światowych rynków akcji.
Dziś problemem jest nie tylko wczorajsza sesja na Wall Street, ale również publikowane po południu dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. Inwestorzy poznają zrewidowane szacunki dynamiki amerykańskiego PKB w IV kwartale 2008 roku (prognoza: -4,9 proc.) oraz lutowe wartości indeksów Chicago PMI (33,5 pkt.) i Uniwersytetu Michigan (prognoza: 56 pkt.).
We wszystkich trzech przypadkach można mieć obawy, że dane będą gorsze od oczekiwań. I te obaw będą utrzymywać warszawskiej indeksy na minusach przynajmniej do godziny 14:30.
Rozczarowanie wczorajszą sesją w Nowym Jorku oraz strach przed dzisiejszymi danymi makroekonomicznymi, powinny być na tyle silne, że rynek prawdopodobnie zlekceważy popytowy impuls w postaci lepszych od prognoz wyników KGHM. W IV kwartale 2008 roku spółka zarobiła 387,6 mln zł. To co prawda o 51 proc. mniej niż w analogicznym kwartale 2007 roku, ale o ponad 20 proc. więcej niż szacował rynek.