Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Satalecki
|

USA: Rekordy to silny opór

0
Podziel się:

Początek sesji w USA rozpoczął się neutralnie bez przewagi popytu ani podaży. Na razie brak dotychczas spotykanej korelacji pomiędzy słabymi danymi z gospodarki a rosnącymi pod decyzję FED indeksami.

USA: Rekordy to silny opór

Początek sesji w USA rozpoczął się neutralnie bez przewagi popytu ani podaży. Na razie brak dotychczas spotykanej korelacji pomiędzy słabymi danymi z gospodarki a rosnącymi pod decyzję FED indeksami.

Najważniejszy raport dziś opublikowany - ilość podpisanych umów sprzedaż domów na rynku wtórnym w sierpniu, okazał po raz kolejny słabość amerykańskiego rynku nieruchomości. Indeks spadł o 6,5 proc. do 85,5 pkt. - najniższego poziomu od 2001 roku. Ekonomiści spodziewali się spadku o 2,1 procent.

W porównaniu do sierpnia roku ubiegłego indeks był niższy o ponad 25 proc., kiedy to wynosił 108,9 punktów.

Kolejne słabe dane z amerykańskiej gospodarki w myśl retoryki stosowanej ostatnio przez zagranicznych inwestorów powinny oznaczać wzrosty na indeksach w USA. Tym razem, przynajmniej na początku notowań, jest trochę inaczej.

Powodem są prawdopodobnie wczorajsze wzrosty, które wyprowadziły Dow Jones na historyczne rekordy. Czy można iść jeszcze dalej na fali słabych danych, wierząc, że obniżenie kosztów pieniądza zapewni dobre wyniki spółkom?

Równocześnie, co przemawia za bykami, widać pewne ożywienie na rynku fuzji i przejęć. Dziś na przykład kanadyjski Toronto-dominion Bank przejmie amerykański Commerce Bancorp Inc. za 8,5 mld dolarów. Zresztą po nagłówkach zagranicznych serwisów widać to dosyć wyraźnie.

Opublikowany raport o przepływach pieniężnych wśród globalnych funduszy jest dobrą okazją do chwili refleksji nad rynkami wschodzącymi. Agencja EPFR Global podała, że w ubiegłym tygodniu na emerging markets zanotowano najwyższy od 85 tygodni napływ środków, wynoszący 5,53 mld dolarów. Dodajmy, że ponad połowa pieniędzy poszła w, jak to nazwano, "non-Japan Asia".

Konsekwencje tego widać zresztą na wykresie MSCI, który dawno już pobił swój historyczny rekord i obecnie jest od niego wyższy o 13 procent. Od początku roku wzrósł już o 36 procent.

Pojawiły się więc pewne głosy, że być może tworzy się kolejna bańka związana z krajami rozwijającymi się. Jeśli chodzi o chińską giełdę jest to na pewno uzasadnione. Jeśli chodzi o inne - mimo że rzeczywiście są wysoko, to prawdopodobnie ucieczka kapitału z USA zaowocowała ich wzrostem.

Wracając do USA - indeksy powinny zakończyć sesję wokół wczorajszego zamknięcia. Wczorajsze komentarze o końcu kryzysu uważam jednak za przesadzone - owszem, tak jak pisałem, trupów wypadających z szafy już nie będzie, za to odczujemy wpływ kryzysu w strefie realnej - w wynikach za III kwartał.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)