Kiedy w przeciągu pierwszej godziny sesji indeksy wahają się od +1 % do -1 % można być pewnym, że będzie miała ona nerwowy przebieg.
W momencie, gdy notowania spadały już o ponad 3 % nikt nie spodziewał się, że sytuacja może zmienić się tak diametralnie. Ostatecznie indeksy zakończyły notowania pokaźnymi wzrostami: S&P 500 6,92 %, Dow Jones 6,67%, Nasdaq 6,50 %, co ważne przy dużych obrotach.
Inwestorzy zignorowali złe informacje ze strony rynku pracy - podana liczba nowozarejestrowanych bezrobotnych sięgnęła liczby 516 tys. i była najwyższa od 25 lat. Natomiast spośród komunikatów spółek należy wspomnieć o największej sieci handlowej Wal Mart, która podała wyniki za III kwartał 2008. Były one lepsze niż oczekiwano, a dodatkowo firma spodziewa się dobrych wyników ze sprzedaży w okresie przedświątecznym.
Na ustach wszystkich była propozycja pomocy dla koncernów samochodowych w wysokości 50 miliardów dolarów, którą popiera prezydent elekt Barack Obama. Na razie informacja ta nie pomogła spółce General Motors, która boryka się z problemami płynnościowymi i kończyła notowania na minusie w wysokości -4,22 % Branża samochodowa jest w centrum zainteresowania, gdyż jest odpowiedzialna za 4 % PKB wytwarzanego w USA.
Wyczekiwane i obserwowane było również wystąpienie obecnego prezydenta USA George W. Bush'a, który podkreślał, że ostatnie kłopoty wolnorynkowej gospodarki nie mogą przysłonić jej długoterminowych zalet i przestrzegał przed zbyt dużą interwencją państwa w gospodarkę. Pozwolę sobie zacytować George'a Bush'a, który nie jest co prawda guru ekonomii, ale wielu zapomina, że: ,,Ten kryzys nie powstał z dnia na dzień i nie zostanie też w przeciągu dnia rozwiązany." Od momentu rozpoczęcia przemówienia obecnego prezydenta indeksy rozpoczęły wspinanie się do góry.
Zwolennicy analizy technicznej wskazywali natomiast, że obronione zostały ważne wsparcia i rynki dały sygnały do przynajmniej krótkoterminowego odbicia.