Mimo dość istotnych danych makro z USA, inwestorzy swoją uwagę skupili na wynikach banków. Te spadły, jednak fakt, że okazały się lepsze od przewidywań, wystarczył, aby indeksy dynamicznie ruszyły w górę.
Niecodzienny to widok: zysk netto Goldman Sachs w minionym kwartale spadł o 53 proc., a wynik Lehman Brothers zmniejszył się o 57 proc. w tym samym okresie, a akcje poszybowały w górę odpowiednio 12 i 35 procent. Był to największy wzrost walorów Goldman Sachs od 7 lat oraz najwyższy w historii Lehmana.
Optymizm Amerykanów jest godny podziwu, szczególnie, że wczoraj akcje banków parzyły w ręce. Emocje są ogromne, a będą jeszcze większe gdyż dziś wielki dzień FED - kolosalna obniżka stóp i komentarz po decyzji.
Dane makro zeszły na drugi plan. Może dlatego, że nie zaskoczyły specjalnie. Inflacja PPI okazała się zgodna z przewidywaniami i wzrosła w lutym o 0,3 procent. Bazowa PPI wykazała już większą chęć do aprecjacji i zwiększyła się o 0,5 procent.
Nadal nie widać poprawie w rynku nieruchomości w USA. Liczba pozwoleń na budowę domu zmalała w lutym o 7,8 proc. podczas gdy rynek oczekiwał spadku o dokładnie połowę mniej. Zmalała liczba rozpoczętych budów - 0,6 proc. w lutym.
Myślę, że po decyzji FED (obniżka o 100 pb.?) rynek wykaże także optymizm. Technicznie bowiem Dow Jones wybił się ponad 12200 pkt. a to oznacza, że ma ochotę jeszcze podrosnąć. Najbliższy opór znajdowałby się 300 pkt. wyżej. Ciekawe czy potem rynek znów zapomni o FED i powróci do wsparć..