Główne giełdy zaczęły dzień na minusach, ale popyt szybko się pozbierał i odrobił straty. Zapał do zakupów wyczerpał się jednak po kilkudziesięciu minutach handlu, mimo że wskaźniki PMI w Niemczech i Eurolandzie oraz indeks Ifo były lepsze od oczekiwań. Na niektórych parkietach wskaźniki zaczęły słabnąć, ale były też giełdy, jak choćby londyńska, które weszły w konsolidację. Notowania za oceanem zaczęły się bez wyraźniejszego kierunku, co jednak wystarczyło, by rynki na naszym kontynencie popchnąć w dół. Część z nich zdołała zakończyć na plusach, ale spadków też nie zabrakło.
WIG20 otworzył się luką hossy i w ślad za innymi europejskimi indeksami na początku ruszył do góry. Tuż poniżej granicy 2100 pkt. nastąpiło wyhamowanie, jednak rynek cofnął się nieznacznie i zaczął się stabilizować. W Polowie sesji powyższy opór został znów zaatakowany i pokonany, ale krótko potem pojawiła się większa podaż, a impulsem dla niej były pogarszające się nastroje na naszym kontynencie. W końcówce WIG20 zszedł na nowe minima, ale ostatecznie luki z otwarcie nie udało się zamknąć i kończyliśmy na plusie.
Jeden z najlepszych od kilku miesięcy tygodni zakończył się testem istotnego oporu w przedziale 2064-2155 pkt. Zamknięcie w obrębie tej bariery jest niewątpliwie sukcesem byków, jednak pomimo dobrej pozycji do testów górnej granicy przełamanie nie jest przesądzone. Podaż pokazała bowiem, że nie odpuści bez walki, a poza tym, aby ewentualne przebicie stało się wiarygodniejszym sygnałem musi być zdecydowane. Dziś na początku popyt może starać się wykorzystać okazję i starać się podciągnąć rynek, ale w dalszej części sesji należy liczyć się z większą aktywnością niedźwiedzi i opór powinien zostać skuteczną zaporą.
