Choć opublikowane w środę dane, dotyczące amerykańskiej gospodarki wcale nie były jednoznacznie optymistyczne, to jednak inwestorzy zwrócili uwagę na te lepsze. Rzeczywiście cieszyć mógł spadek liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych do poziomu niewiele przekraczającego 400 tys., najniższego od ponad dwóch lat. Jednak najnowsze prognozy Fed mówią o bardzo powolnej poprawie sytuacji na rynku pracy. Bezrobocie ma spaść na koniec przyszłego roku do 9 proc., a w kolejnym roku do 8 proc.
Ten problem będzie powracał jeszcze wielokrotnie. Dziś rynki się tym nie martwiły.
Nastroje były świetne już na początku notowań, a animuszu bykom dodał także wskaźnik nastrojów konsumentów, który wzrósł z 67,7 do 71,6 pkt., o wiele mocniej, niż się spodziewano. W efekcie ani przez moment na Wall Street nie było wątpliwości co do tego, że należy kupować akcje.
Na refleksję nad wciąż marną kondycją rynku nieruchomości, czego dowodem jest niewielki wzrost liczby wniosków o kredyt hipoteczny, po niedawnym spadku o ponad 14 proc. i 28,5 proc. mniejsza niż przed rokiem sprzedaż nowych domów oraz 3,3 proc. spadkiem zamówień na dobra trwałego użytku, przyjdzie jeszcze czas. Ale pewnie nie dziś, bo dziś w Ameryce Święto Dziękczynienia.
Dla nas, oprócz 1,5 proc. wzrostu indeksów za oceanem, ważne będzie także to, że wróciła hossa na rynkach surowcowych. Notowania ropy skoczyły wczoraj wieczorem 3,6 proc. a kontrakty na miedź zyskały prawie 1,9 proc. Znów będzie można liczyć na to, że KGHM wydatnie wesprze nasze indeksy. Dobrych nastrojów nie powinny zmącić dane o dynamice sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia. Oczekuje się że bezrobocie pozostanie na poziomie 11,5 proc. a sprzedaż wzrośnie o 8,4 proc.
Giełdy azjatyckie wielkim optymizmem dziś nie tryskały, ale przeważały zwyżki. Nikkei wzrósł o 0,5 proc. a Shanghai Composite o 1,3 proc.