Nastroje na rynkach otoczenia zmieniają się na tyle dynamicznie, iż wczorajsze oceny rynku przestają być aktualne po kilkunastu godzinach.
W efekcie inwestorzy i analitycy nie są skłonni do długoterminowych prognoz, bo trudno o takie, gdy w poniedziałek trzeba zmierzyć się z plotką, iż jeden z największych banków inwestycyjnych na Wall Street - Lehman Brothers - zagrożony jest utratą płynności a we wtorek okazuje się, iż wyniki banku są lepsze od prognoz.
Nawet przypadek bohatera weekendu - Bear Stearns - nie wygląda już tak jednoznacznie po trzech nerwowych dniach. Okazuje, iż amerykański nadzór wszczął postępowanie sprawdzające z pytaniem, czy dynamiczna przecena akcji Bear Stearns i radykalne pogorszenie płynności nie były spowodowane rozpowszechnianymi na rynku plotkami. W takim otoczeniu, gdzie emocje mieszają się z niesprawdzonymi informacjami, gracze na GPW skazani są na kopiowanie ruchów innych rynków.
W istocie dzisiejsza sesja była modelowym wypełnieniem tego scenariusza. Poranek przyniósł kontynuację wczorajszej zwyżki a głównym motorem zwyżki był wczorajszy rajd byków na Wall Street po obniżce stóp procentowych w USA. Kolejne godziny przyniosły spadek, który był powieleniem dynamicznego spadku na rynkach otoczenia. W kolejnych godzinach rynki otoczenia zazieleniły się po lepszych od oczekiwań wynikach amerykańskiego banku Morgan Stanley i informacji pozwalającej liczyć na ożywienie rynku pożyczek hipotecznych w USA.
Z punktu widzenia techniki dzisiejsze notowania nie zmieniły wiele w ocenie rynku. Obrona styczniowych dołków pozwala na spekulacje, iż WIG20 wybronił styczniowe minima i jest gotowy do ataku na linię dwumiesięcznego trendu spadkowego oraz domknięcie kolejnej luki w rejonie 2980 pkt. Zapewne część graczy liczy na to, iż na rynku kreślona jest formacja podwójnego dna, ale w tej perspektywie patrząc do jej domknięcia a zarazem pełnego ukształtowania potrzeba zwyżki WIG20 w rejon 3160 pkt. - czyli kolejne kilka procent.
Niestety jutrzejsza sesja nie wydaje się najlepszym czasem do powiększenia byczych zdobyczy i łamania oporów. Pierwszym elementem utrudniającym angażowanie się popytu są zbliżające się święta i czterodniowa przerwa, która w świecie niepewności musi zniechęcać nawet najodważniejszych. Drugim jest fakt, iż przedświąteczna sesja będzie dniem ustalania ceny rozliczeniowej kontraktów terminowych. To może zawładnąć rynkiem w ostatniej godzinie sesji a wcześniej zafałszować jej przebieg i dać niewiele mówiącą cenę zamknięcia.