Mijający tydzień można uznać generalnie za udany. Giełda poniedziałkowe notowania rozpoczęła od poziomu 45754 pkt.
W piątek rano natomiast poziom ten był już wyższy o 786 pkt. - do tego przez większość dnia indeksy pozostawały ,,zielone". Po godz. 14, kiedy nastąpił szczyt, zaczęły jednak wyraźnie tracić, a WIG ostatecznie zamknął się z nieznaczną stratą (-0,40 proc.).
Podobnie zachowywał się indeks WIG20. Rozpoczął on piątkowe notowania na poziomie o 12 pkt. wyższym od wczorajszego zamknięcia i nawet udało mu się osiągnąć pułap 2914 pkt. Gdyby tak zakończył dzień, moglibyśmy oczekiwać w przyszłym tygodniu przebicia bariery 3000 pkt. WIG20 ostatecznie stracił jednak 0,92 proc. Zyskały natomiast mWIG40 i sWIG80, odpowiednio: +0,41 proc. oraz +0,14 proc.
Ostatecznie 161 spółek zyskało, 121 zakończyły sesję ,,na minusie", a w przypadku 71 nic się nie zmieniło. Obroty także nie zachwyciły i utrzymywały się na poziomie niewiele większym niż 1,1 mld PLN.
Jak mawia jeden z ciekawszych polskich ekonomistów Alfred Adamiec - najważniejsza na giełdzie jest płynność. Zgodnie z tą tezą wystarczyła jedna wypowiedź przedstawiciela amerykańskiego banku Bear Stearns mówiąca, że płynność finansowa banku uległa znacznemu pogorszeniu w ciągu ostatnich 24 godzin, by rynki znacząco zareagowały. Amerykańskie indeksy S&P 500, Nasdaq zaczęły dzień od spadków na poziomie -1,3 proc. Ostatecznie większość światowych indeksów zamknęła notowania na czerwono. Wzrost zanotował natomiast indyjski BSE 30, który zyskał +2,63 proc.
Minął kolejny tydzień, który pokazał, jak wrażliwe są rynki. Jedna informacja z amerykańskiego banku odbiła się echem w całym świecie. Nie pomogły nawet lepsze niż zakładano wyniki wskaźnika nastrojów konsumentów w Stanach Zjednoczonych. W tej sytuacji trudno przewidzieć, jak będą się zachowywać rynki w przyszłym tygodniu.