*Mimo niezbyt wielu wiadomości ze światowej gospodarki, inwestorzy nie mogli narzekać na brak emocji. WIG20 osiągnął maksimum rozpoczętej ponad dwa lata temu hossy, a cena akcji warszawskiej giełdy znalazła się na najniższym poziomie od czterech miesięcy. Dodatkowe niepokoje spowodowało trzęsienie ziemi w Japonii. *
Ostatnia sesja w tym tygodniu przebiegała w bardzo nerwowej atmosferze. Po najmocniejszych od sierpnia 2010 roku spadkach na Wall Street optymistów było niewielu.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/164/t75428.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/najgorsza;prognoza;dla;gieldy;7;procent;zysku;w;pol;roku,143,0,790415.html) Najgorsza prognoza dla giełdy: 7 procent zysku w pół roku
Ich liczba spadła zapewne do niemal zera, kiedy na rynki napłynęła wiadomość o potężnym,najsilniejszym od 140 lat trzęsieniu ziemi w Japonii. To przełożyło się na wyraźne _ nurkowanie _ tokijskiej giełdy w ostatnich minutach tamtejszych notowań.
W efekcie niepokojących wiadomości europejskie parkiety, w tym również GPW, ostatnią w tym tygodniu sesję rozpoczęły zdecydowanie poniżej wczorajszego zamknięcia. Później jednak atmosfera zaczęła nieco się poprawiać.
Ostatecznie indeks największych notowanych na GPW spółek stracił 0,4 procent. Nieco ponad 0,5-procentowej przecenie uległy natomiast wskaźniki spółek średnich i małych. Pod kreską wszystkie indeksy warszawskiego parkietu kończyły także cały tydzień.
Rozczarowywały wiadomości z gospodarki
Po całkiem niezłych danych o sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych na zakończenie sesji inwestorzy otrzymali jeszcze informację o nastrojach panujących wśród amerykańskich konsumentów. Indeks publikowany przez Uniwersytet Michigan zaskoczył, ale negatywnie. Odczyt na poziomie 68,2 pkt to niemal 10 pkt mniej niż oczekiwał rynek.
Poza danymi z piątku, w tym tygodniu nie napłynęło zbyt wiele wiadomości z gospodarki. Jednak te, które się pojawiały nie były zbyt optymistyczne. Nie zachwyciły informacje z USA. Wyższy od oczekiwań był deficyt handlowy, większa od prognoz okazała się liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych.
Do kupowania akcji nie zachęcały także wiadomości z Chin. Lepsza od od oczekiwań była tam jedynie produkcja przemysłowa. Gorszy okazał się bilans handlu zagranicznego i sprzedaż detaliczna. Wyższy od prognoz był natomiast wzrost cen.
Oczy inwestorów znów w kierunku PIIGS
Choć obawy sytuację w Libii i mocno ciążąca z tego tytułu rynkom finansowym ropa naftowa nieco przysłoniły kwestię nadmiernego zadłużenia w krajach strefy euro, to problemy w eurolandzie całkowicie nie zniknęły.
W tym tygodniu przypomniały o sobie w kontekście aukcji dwuletnich portugalskich obligacji, których rentowność skoczyła z nieco ponad 4 do niemal 6 procent. Znacznie istotniejsza dla rynków finansowych była jednak obniżka ratingów dla Grecji i Hiszpanii przez agencję Moody's.
GPW najniżej od debiutu
W tym tygodniu tuzy polskiej bankowości pochwaliły się swoimi osiągnięciami w czwartym kwartale ubiegłego roku. Generalnie ich wyniki były bardzo bliskie rynkowemu konsensusowi. PKO BP lekko przebił oczekiwania analityków, a Pekao SA minimalnie rozczarował.
Wielu inwestorów niepokoić może inna kwestia. Akcje warszawskiej giełdy na zakończenie tego tygodnia kosztowały 44,45 złotego. Oznacza to, że w stosunku do ubiegłotygodniowego zamknięcia straciły niemal 6 procent.
Choć wciąż znajdują się minimalnie powyżej ceny, po której kupowali jej akcje inwestorzy indywidualni, to osobom, którzy trzymają akcje od debiutu zostało niewiele z niemal 26-proc. wzrostu podczas pierwszego dnia notowań.