Dzisiejsza sesja, nie przyniosła większych zmian w obrazie rynku, poza może jedną zmianą, ale jakże istotną. Indeks WIG20 oddalił się od rekordowych poziomów, wystawiając na dużą próbę posiadaczy długich pozycji.
Zgodnie z tym co prognozowałem w porannym komentarzu, WIG20 i pozostałe indeksy rozpoczęły sesję od spadków. Ponieważ dane makro, które rynek poznał w trakcie sesji (produkcja w USA zgodna z oczekiwaniami i przepływy pieniężne nieco gorsze od prognoz) nie wpłynęły na zmianę trendu, również końcówka sesji wypadła na minusie.
Z kolei w kraju wydarzeniem dnia była wypowiedź prezesa NBP, który zapewniał, że inflacja jest pod kontrolą, czemu wtórowało zresztą ministerstwo finansów. Trochę szkoda, że rynek akcji zignorował dziś inną wypowiedź minister finansów Zyty Gilowskiej, o gotowości Polski do przyjęcia euro w 2012 r. Zapewne, gdyby dziś był fundament do wzrostów, zostałoby to wykorzystane, do ,,zrobienia" kilku dodatkowych punktów na indeksach giełdowych w Warszawie.
Brak reakcji na tą wypowiedź mówi zresztą wszystko o dzisiejszej sesji. W momencie, gdy giełda w USA również otworzyła się na minusie można było już chyba tylko pogodzić się z tym, że wtorek dla byków był stracony. I tak indeks WIG20 stracił 1,88 proc., ale przynajmniej utrzymał się nad technicznymi wsparciami. Indeksy mniejszych spółek zgodnie straciły po 1,09 proc. zaś obroty na całym rynku nie przekroczyły 1,5 mld zł.
Zdecydowanie za wcześnie jednak mówić o tym, że oto na WIG20 zarysowała się formacja podwójnego szczytu. Najbliższe sesje powinny dać jednak odpowiedź w którym kierunku zmierzamy. Ewentualny dalszy spadek głównego indeksu GPW może bowiem zostać odebrany, właśnie jako sygnał zmiany trendu. Z drugiej strony nadal możliwe jest wybicie górą i podróż w okolice 4 tys. pkt. na WIG20. Najmniej prawdopodobnym obecnie scenariuszem wydaje się konsolidacja na obecnych poziomach - za blisko technicznych wsparć i za blisko szczytów.