Wczorajsza sesja na warszawskim parkiecie miała podobny przebieg do piątkowej - po optymistycznym początku (+12 pkt na WIG20)
, kolejne godziny stały pod znakiem systematycznego osuwania się indeksów.
Rynkowi nie sprzyjało trwające od samego rana zamieszanie na scenie politycznej (niepewność co do losów koalicji). Nienajlepsze nastroje na GPW stały nieco w sprzeczności z sytuacja na giełdach bazowych (niewielkie plusy przez całą sesję).
Wśród dużych spółek najbardziej taniały banków (BZ WBK, BPH i Pekao S.A. kończyły sesje na ponad 2 proc. spadkach), ponownie zyskiwały spółki surowcowe (PGNiG zamknął się na historycznych szczytach, zyskując w ciągu sesji 4.80%).
WIG20 stracił wczoraj 0.48%, zamykając się na poziomie 3.827,73 pkt. Znacznie więcej tracił indeks szerokiego rynku i barometr segmentu średnich spółek - WIG i mWIG40 spadły odpowiednio o 1.38% i 2.60%, potwierdzając tezę, że mamy do czynienia z rosnącą awersją inwestorów do mniejszych spółek. Część TFI zaprzestała nawet przyjmowania wpłat do funduszy inwestujących w ten segment rynku. W najbliższym czasie należy spodziewać się kontynuacji tego procederu i dalszej przeceny spółek spoza WIG20.
Mimo historycznych maksów na Dow Jones, dzień zaczniemy zapewne od spadków. Losy sesji rozstrzygną się zapewne dopiero po południu, gdy rynek pozna szereg dość istotnych danych makro z USA - opublikowane dziś zostaną m.in. raporty o inflacji producenckiej PPI (prognoza 0.2% m/m), napływie kapitałów (70.0 mld USD) i produkcji przemysłowej (0.4%).
Już po warszawskiej sesji poznamy indeks NAHB opisujący nastroje na rynku nieruchomości (obecna kondycja tego segmentu gospodarki w USA powoduje, że wszelkie dane z sektora nieruchomości są ostatnio dość szczegółowo analizowane). Inwestorzy będą patrzeć zwłaszcza na odczyt PPI, który zapewne ustawi oczekiwania przed jutrzejszymi danymi o inflacji konsumenckiej CPI.
