Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Za dużo złych wiadomości

0
Podziel się:

Inwestorzy mają coraz trudniejszy orzech do zgryzienia. Czy informacje dotyczące zdarzeń w I kwartale - stanu gospodarki w marcu i wyników spółek w trzech pierwszych miesiącach tego roku - traktować jako przeszłość i skupiać się jedynie na nadziejach na to, że w kolejnych miesiącach sytuacja zacznie się poprawiać?

Za dużo złych wiadomości

Czy jednak serię rozczarowujących marcowych danych dotyczących sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej, czy aktywności rynku nieruchomości potraktować jako sygnał, że nadzieje na przezwyciężenie kryzysu były przedwczesne? Wczoraj inwestorzy wybrali znów pierwszą możliwość. Indeksy w Ameryce poszły w górę. Posiadacze akcji mogą się z tego cieszyć na krótką metę, gdyż dobrych nastrojów nie jest w stanie na razie nic zmącić. Na dłuższą metę jednak sytuacja coraz bardziej przypomina końcowe fazy poprzednich korekt bessy. W miarę trwania odbicia maleje jego dynamika, ograniczeniu ulegają obroty, a dodatkowo pojawia się coraz więcej negatywnych wiadomości. To tworzy swojego rodzaju nawis złych wiadomości. Inwestorzy początkowo je ignorują wierząc, że są jedynie wyjątkami. Jednak w którymś momencie, gdy pojawia się ich coraz więcej, czara goryczy przelewa się i uaktywnia się większa podaż.

Symptomatyczne jest przy tym to, jak inwestorzy podchodzą do wyników finansowych banków. Skupiają się głównie na wyniku netto, a nie patrzą na zysk na akcję. Tak na przykład było ostatnio z JP Morgan. Zysk netto spadł jedynie o 10%, co zostało bardzo dobrze przyjęte przez inwestorów, ale w przeliczeniu na akcję obniżył się aż o 60%. Stało się tak w efekcie rozwodnienia kapitału. Z punktu widzenia inwestorów i wyceny tej spółki nie jest to korzystne zjawisko. Obniża się w ten sposób atrakcyjność amerykańskich akcji, a byki tracą jeden z poważnych argumentów za zwyżkami, którym są niskie współczynniki wycen.

Bez echa przeszło największe bankructwo w branży nieruchomościowej w Ameryce - General Growth Properties. Przy braku ożywienia na rynku nieruchomości trzeba to jednak potraktować jako ostrzeżenie na przyszłość.

Nie ma się co dziwić, że w takich warunkach na naszym rynku mamy dziś dalej niewielkie przesilenie. Za wcześnie by jednak było mówić, że kończy ono okres dobrej koniunktury na naszym parkiecie. Jednak nawet jeśli tak jest, to coraz bardziej widać, że potencjał zwyżek na świecie i u nas wyczerpuje się.

Wykres dnia

Mieszane odczucia można było mieć po publikacji danych dotyczących liczby nowych bezrobotnych w USA. Z jednej strony ich liczba spadła w porównaniu z poprzednim tygodniem, z drugiej, wciąż jest bardzo wysoka, a po zasiłki zgłasza się ogromna - ponad 6-milionowa - rzesza Amerykanów. To potęguje presję na wydatki konsumenckie i skłania do obaw, że w tym względzie w najbliższym czasie nie dojdzie do przełomu. Takie dane pozwalają spodziewać się dalszego wzrostu stopy bezrobocia w USA.

Ryzyko inwestycyjne

Zachowanie wszelkich miar dotyczących ryzyka inwestycyjnego - notowań CDS-ów, wyznaczających koszty ubezpieczenia przed ryzykiem bankructwa naszego kraju, wielkości różnicy pomiędzy rentownością naszych i niemieckich obligacji 10-letnich, czy w szerszym kontekście wartość indeksu EMBI+, opisującego wysokość premii za ryzyko na rynkach wschodzących - pokazuje odwilż w tym względzie. Jednocześnie jednak trudno mówić o ostatecznym odwróceniu tendencji niekorzystnych dla bardziej ryzykownych miejsc do lokowania kapitału. Widać wyraźnie, w jak dużym stopniu zachowanie naszych akcji i złotego jest w ostatnim czasie związane z postrzeganiem ryzyka przez globalnych inwestorów.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)