Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Cymcyk
|

Zabrakło kropki nad i ...

0
Podziel się:

Środowa sesja mogła zakończyć się spokojnie i bez znaczenia, ponieważ całe przedpołudnie WIG20 spędził pod kreską w spokojnej konsolidacji.

Zabrakło kropki nad i ...

Środowa sesja mogła zakończyć się spokojnie i bez znaczenia, ponieważ całe przedpołudnie WIG20 spędził pod kreską w spokojnej konsolidacji.

Co prawda rynek przez cały poranek dzielnie bronił się przed większą przeceną, która miała miejsce na zachodnich parkietach, ale to za mało by dzień uznać za wyjątkowy. Dopiero ostatnia godzina zmieniła całkowicie obraz dnia, bo byki doprowadziły do wybicia, które sprawiło, że rynek zakończył dzień na jednoprocentowych wzrostach.

Wybicie było konsekwencją tylko i wyłącznie amerykańskiego optymizmu. Po rozpoczęciu notowań S&P500 szybował w okolicach 1100 pkt., co spowodowało, że wszystkie europejskie rynki rzuciły się do odrabiania porannych strat. Najlepiej radził sobie krajowy parkiet, dzięki czemu zbliżyliśmy się do poziomu 2400 pkt. , a WIG20 jest najwyżej od 1 października 2008 roku. Niezwykle ciekawe jest, że liderami wzrostów wynoszącymi indeks na szczyty zostały spółki powszechnie uznawane za defensywne. TPSA zyskała 3,3 proc., a PGNIG niemal 4 proc. Wszystko przy obrotach znacznie powyżej miliarda, a więc z dość wiarygodnym sygnałem technicznym.

Wczorajszy optymizm w Stanach był dość zagadkowy. Nie miał źródła w danych makro, bo tych praktycznie nie było, a raporty finansowe spółek nie były aż tak pro-wzrostowe. Najpierw graczy rozczarował wynik Boeinga, ponieważ ten amerykański producent samolotów ma ciągle problemy ze swoim flagowym produktem 787 i przez niego notuje coraz większe straty. Z drugiej strony były też pozytywne informacje. Największy pożyczkodawca hipoteczny w Stanach, Wells Fargo, zarobił więcej niż przewidywano i po odliczeniu preferencyjnych akcji posiadanych przez amerykański rząd łączny zysk wyniósł ponad 2,6 mld dolarów, czyli dwukrotnie więcej niż przed rokiem.

Podobnie jak na GPW, końcówka handlu w Stanach też przyniosła duże zmiany tyle, że tam ostatnie 60 minut to intensywna przecena ostatecznie zakończona jednoprocentowym spadkiem. Nie jest to jeszcze tragedia, ale przez to krajowy popyt może poczuć się dziś dość niekomfortowo. Wczorajsza sesja potwierdziła, że mamy potencjał i chęci do nadrobienia wzrostów, które przez ostatni miesiąc dotyczyły tylko zagranicznych rynków. Jednocześnie nadal problemem pozostaje szerokość wzrostów.

Całe zainteresowanie skupione jest na WIG20. Małe i średnie walory są całkowicie zapomniane. Przyczyny takiego zachowania mogą być dwojakie. Albo zagraniczni inwestorzy doważają się w Polsce, albo część graczy po otrzymaniu technicznych sygnałów kupna zdecydowała się zainwestować, ale chcąc ograniczyć ryzyko płynności skierowała swoją gotówkę na największe spółki.

Ta strategia może być skuteczna tylko na krótką metę, ale dziś nie powinna mieć zastosowania, ponieważ zielone światło do wzrostów w postaci rosnących zachodnich rynków zmieniło się chwilowo w żółte. Jednocześnie należy uważać, że trwałe przebicie przez S&P500 poziomu 1100 pkt. spowodowałoby kolejną falę wzrostową na naszym parkiecie.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)