*Rodzimi inwestorzy staną przed nie lada dylematem. Czy reagować na wczorajszą silną przecenę na Wall Street (S&P500 -1,79 proc.; DJIA -1,93 proc.)? Czy może wzorem czołowych azjatyckich parkietów (Nikkei +0,3 proc.), ze spokojem przyjąć wyprzedaż akcji w USA? *
Doświadczenie uczy, że na początku handlu, inwestorzy raczej będą kierować się wskazaniami tokijskiej, niż nowojorskiej giełdy. Zwłaszcza, że czwartkowy spadek na GPW (WIG20 -1,38 proc.; WIG -1,24 proc.), w dużej mierze dyskontuje już pogorszenie się klimatu inwestycyjnego na świecie.
Oczekiwania neutralnego otwarcia potwierdza początek notowań na rynku terminowym, który rozpoczął dzień na poziomach bliskich wczorajszemu zamknięciu.
W piątek nie ma istotnych impulsów makroekonomicznych, które wskazałby kierunek w którym podąży warszawska giełda. Takimi impulsami bowiem nie są popołudniowe dane o wydajności pracy i jednostkowych kosztów pracy w USA.
Takim też impulsem nie będą opublikowane dziś rano wyniki PKO BP. Skonsolidowany zysk netto banku wyniósł w II kwartale br. ponad 897 mln zł, wobec 611 mln złotych rok wcześniej. Opublikowane dane są zgodne z rynkowym konsensusem, który zakładał zysk na poziomie 897,8 mln zł. Prognozy analityków wahały się od 845 do 940,5 mln zł.
Kwartalne wyniki PKO BP, jakkolwiek zgodne z prognozami, to w sposób istotny nie pomogą warszawskiej giełdzie. Co więcej, nie można wykluczać, że zostaną wykorzystane do realizacji zysków. W ostatnich trzech tygodniach akcje tego banku, będące jednym z motorów wzrostowej korekty na GPW, zyskały grubo ponad 20 proc. Taka realizacja zysków w dniu dzisiejszym byłaby więc naturalna. Zwłaszcza, że na rynku pojawiały się oczekiwania, że wyniki banku mogą być lepsze od konsensusu. Spadki nie powinny jednak być głębokie.
Reasumując, w oczekiwaniu na nowe istotne impulsy, które mogłyby wskazać kierunek zmian, w piątek zapowiada się spokojna sesja w Warszawie z oscylacjami indeksów na poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia.