*Dzisiejsza sesja na GPW zapowiadała się ciekawie. Przede wszystkim dlatego, że po niespodziewanym szarpnięciu popytu w środę i rutynowej korekcie wczoraj, byki powinny potwierdzić, iż środowy atak nie był trudnym do uzasadnienia artefaktem. *
Sesja rozpoczęła się od rozczarowania, ponieważ WIG20 beznamiętnie osuwał się, a po popycie nie zostało nawet śladu. Rynek walutowy nie dawał powodu do takiego zachowania i widać było, że WIG20 po prostu powiela wykres futures na S&P500. Pasywność popytu i małe obroty zdecydowanie rodziły podejrzenia, iż mamy do czynienia z kontrolowaną korektą i rzeczywiście od godziny 10 WIG20 zaczął systematycznie odrabiać straty.
Po osiągnięciu poziomu wczorajszego zamknięcia rynek wszedł w fazę wyczekiwania, co specjalnie nie dziwiło biorąc pod uwagę wyjątkową kumulację ważnych informacji z USA w drugiej części dnia. Dane o 14.30 były lepsze od oczekiwań i - jak można było oczekiwać - byki szarpnęły indeksem do góry, ale już za chwilę oddały całą zdobycz punktową. Jak się okazało, inwestorzy wykazali się sporą intuicją, ponieważ kolejne dane okazały się gorsze, a nasz rynek z każdą minutą zachowywał się coraz gorzej.
Kulminacją pogorszenia nastrojów był fixing, który w wyniku podaży spowodowanej nadzwyczajną rewizją indeksu WIG i WIG20, zakończył się spadkiem WIG20 o 0.85%. Obroty znowu były duże (1.79 mld zł), potwierdzając rosnącą polaryzację poglądów na parkiecie. Szerokość rynku nadal ma niekorzystną wymowę, ponieważ przeważały spółki, których kursy spadły.
Wśród ogólnie słabszego zachowania spółek z WIG20 zdecydowanie wybijał się TVN. Kurs akcji wzrósł o 2.34%, jednak pozytywną wymowę sesji trochę osłabia odwrót, do którego doszło w trakcie notowań, ponieważ kurs rósł już blisko 5%. Poza TVN jedynymi walorami, które zakończyły sesję na plusie były Asseco Polska i PGE.
Po czerwonej stronie rynku fatalnie zakończyły dzień Polimex (-3.19%), CEZ (-3.03%), Lotos (-2.58%) i PBG (-2.53%), a w przypadku ostatniej z wymienionych spółek był to kolejny raz z rzędu. Indeksy szerokiego rynku obniżyły się dosyć symbolicznie, ale też spółki z tego segmentu rynku nie rosną już od dłuższego czasu. Wśród spółek z segmentu tzw. misi po raz drugi z rzędu trwało szaleństwo na rynku notowań DGA. Tym razem kurs wzrósł o 15.23%, przy kolosalnych obrotach rzędu 23 mln zł.
Interpretacja dzisiejszej sesji i krótkoterminowej sytuacji AT nie już jest prosta i jednoznaczna. Wczorajsze zejście wykresu do połowy środowej świeczki było modelowe i wydawało się, iż w najbliższym terminie powinnyśmy być świadkami kolejnych ataków na szczyt, a potwierdzeniem powinno być dobre zakończenie tygodnia. Dzisiejszy spadek jest zaskoczeniem, które wprowadza pewien zamęt do tego scenariusza technicznego, ale jeszcze go nie anuluje.
W środę byki brutalnie wyrwały rynek do góry z niewykończonej moim zdaniem korekty technicznej i przynajmniej na pewien czas odzyskały inicjatywę. Tak więc z punktu widzenia AT należałoby raczej szukać kolejnych poziomów docelowych niż wsparć (zwróciłbym uwagę na poziom 2740-2750 pkt.). W tym pozytywnym scenariuszu już poniedziałek powinien być wykorzystany do powrotu w okolice szczytu ze środy. Kolejną słabą sesję należałoby interpretować zdecydowanie negatywnie i całkiem poważnie rozważyć wariant wystąpienia pułapki hossy w minioną środę.
Spojrzenie na rynek pod kątem fundamentalnym i tradingowym mocno komplikuje kompleksową ocenę sytuacji. Zastrzeżenie numer jeden to bardzo mała szerokość rynku. Powtarzamy znaną z jesieni 2009 i kwietnia 2010 technologię pompowania indeksu za pomocą kilku spółek, wtedy mówiliśmy o WIG5, teraz nawet nazwałbym to WIG3.
Nie można wykluczyć tego, iż od nowego tygodnia do grona rosnących spółek dołączą kolejne ze wszystkich segmentów rynku i wtedy uznałbym perspektywy dalszych wzrostów za pozytywne, jeżeli jednak to nie nastąpi, to po prostu rozpoczęcie większej korekty tylko zostało przesunięte w czasie, a środowy eksces z przedwczesnym zakończeniem korekty technicznej porównałbym do nieodleżanego przeziębienia, które lubi skutkować większymi komplikacjami odłożonymi w czasie.
Zastrzeżenie numer dwa to bardzo kruche podstawy fundamentalne ostatniego ożywienia rynku. Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z efektem nastrojów na globalnym rynku finansowym i za ostatnimi zakupami WIG3 stoją inwestorzy zagraniczni. Problem leży moim zdaniem w tym, iż ich zapał zakupowy nie wynika z wiary w fundamentalną poprawę wartości spółek, lecz ze spekulacyjnej gry pod kolejny plan pomocowy w USA, a przede wszystkim z emocjonalnej ucieczki od dolara, którego osłabianie musi być efektem ewentualnej dalszej stymulacji amerykańskiej gospodarki dodrukowanym pieniądzem (tzw. poluzowanie ilościowe).
Na razie efekty tego typu polityki są dla realnej gospodarki dosyć umiarkowane (wskaźniki wyprzedzające sygnalizują wręcz nadchodzące osłabienie), natomiast niewątpliwe wykreowały mini hossy na rynkach wielu aktywów. Kontynuowanie tego typu działań będzie już ewidentnym dmuchaniem kolejnej bańki spekulacyjnej, a bańki mają to do siebie, iż pękają z hukiem. Reasumując, krótkoterminowe perspektywy i wskazania AT nadal skłaniają do gry na zwyżkę, ale spojrzenie na rynek z pewnego dystansu ostrzega przed zbliżającą się mocniejszą korektą.