Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Bierność kupujących

0
Podziel się:

Potwierdza się to, o czym kilka razy wspominaliśmy. Dla inwestorów w Europie nadeszły trudne czasy ze względu na zmienność notowań na amerykańskich giełdach.

Bierność kupujących

Potwierdza się to, o czym kilka razy wspominaliśmy. Dla inwestorów w Europie nadeszły trudne czasy ze względu na zmienność notowań na amerykańskich giełdach.

Nie do końca wiadomo, czy reagować na to, co stało się poprzedniego dnia w Stanach Zjednoczonych, czy patrzeć na to, jak przyjęli to inwestorzy w Azji, czy też decyzje uzależniać od tego, jak wypadają kontrakty terminowe na indeksy z USA. Wtorek był właśnie takim dniem, kiedy inwestorzy wykazywali spore zdezorientowanie. Dotyczyło to nie tylko naszego parkietu, ale również pozostałych rynków na Starym Kontynencie. W takiej sytuacji nie będzie pozostawało nic innego, jak skupiać się przede wszystkim na tym, jak wygląda sytuacja na naszej giełdzie i akceptować pewne poluzowanie więzi z rynkiem w USA, przynajmniej jeśli chodzi o zmiany kursów z dnia na dzień.

Czy wtorkowa sesja przyniosła jakieś nowe sygnały odnośnie do przyszłej koniunktury? Raczej nie. Nasza giełda w dalszym ciągu jest bardzo słaba. Wczoraj można było jednak zauważyć pewną różnicę w stosunku do poniedziałkowej sesji. O ile podczas pierwszych notowań w tym tygodniu wyraźnie widoczna była podaż spychająca kursy z początkowych plusów na spore minusy, to wczoraj zniżka była pochodną przede wszystkim zupełnej bierności kupujących.

Obroty były bardzo skromne, tak jakby posiadacze gotówki zrażeni nietrwałością odbicia z końca minionego tygodnia nie chcieli już na razie ryzykować wydawania pieniędzy na akcje. Z tego względu wtorkowe notowania miały ograniczone znaczenie. Można nawet przez to dopatrywać się w nich pozytywnego przesłania, gdyż taka bierność kupujących oznacza panujący na giełdzie strach. Z tym, że to pozytywne przesłanie miałoby szansę znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości, gdyby pojawiły się jakieś poważne powody do optymizmu.

Wydaje się, że takich wciąż nie ma. Różnicą, jaka była widoczna podczas wtorkowych notowań w porównaniu z tymi z poprzednich tygodni, była słabość większych spółek, głównie banków w zestawieniu z mniejszymi firmami, szczególnie z mWIG40. Wyglądać zaczyna na to, że perspektywa podwyżek stóp procentowych u nas w połączeniu z wciąż fatalnymi nastrojami w branży finansowej na świecie zaczyna negatywnie oddziaływać na postrzeganie naszych banków. Utrwalenie się tego zjawiska byłoby dużym kłopotem dla naszej giełdy.

Wśród różnych ewentualnych powodów do większego optymizmu na warszawskim parkiecie wciąż kluczowa jest sprawa koniunktury na świecie. Tu sytuacja zrobiła się bardzo ciekawa. Po poniedziałkowej zniżce S&P 500, tak jak się tego wcześniej obawialiśmy, dotarł do sierpniowego dołka. Stanowi on silne wsparcie dla tego indeksu. Jego przełamanie stałoby się kolejnym ważnym argumentem dla zwolenników tezy, że na giełdzie w USA zaczyna się korekta całej trwającej od wiosny 2003 r. hossy. Już teraz mają poważne argumenty za takim scenariuszem, jakim jest zejście poniżej dołka z połowy sierpnia indeksu DJIA, czy skala zniżki z ostatnich tygodni S&P 500, która przekroczyła 10% i jest największa od 2002 r.

Historia giełdy w USA pokazuje, że w 45 przypadkach od 1945 r., kiedy S&P 500 spadał od szczytu o więcej niż 10%, tracił potem jeszcze przeciętnie 7,8%. Techniczna strona analizy rynku wydaje się bardziej klarowna niż fundamentalna. W tym drugim kontekście można było mieć wątpliwości co do optymizmu, jaki zagościł na amerykańskiej giełdzie we wtorek. Wynikał on z kupna udziałów w Citigroup przez inwestorów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To bez wątpienia mogło stanowić wyraz przekonania, że ceny spółek finansowych po ostrej przecenie stały się atrakcyjne, ale z drugiej strony taka decyzja szejków naftowych nie oznacza końca kłopotów związanych z załamaniem się amerykańskiego rynku nieruchomości.

Przypomniał o tym wrześniowy indeks S&P Case/Shiller, uznawany za najlepszy miernik cen domów w USA. Spadł mocniej od oczekiwań. Równocześnie rozczarowały dane o zaufaniu konsumentów w USA w listopadzie, które były najgorsze od dwóch lat. Przez pryzmat tych wiadomości trudno było uzasadniać optymizm z wtorkowych notowań w USA. To skłania do ostrożnego podejścia do kreślenia hipotez o trwalszej poprawie klimatu.

Wczoraj uwagę zwróciły rekordowe dane o niemieckiej inflacji, która wyniosła w listopadzie aż 3 proc., a po pominięciu cen żywności i paliw 2,1%. Z szacunków wynika, że całym Eurolandzie w tym miesiącu CPI sięgnie 2,7%. Trudno się spodziewać, by w takich warunkach Europejski Bank Centralny mógł zdecydować się na cięcie stóp procentowych. Jednocześnie pewną nerwowość przed grudniowym posiedzeniem Komitetu Otwartego Rynku zaczęła być widoczna w USA.

Rentowność 10-letnich obligacji szła wczoraj w górę nawet o 0,14 pkt proc. w górę, co nie zdarzyło się już dawno. Na koniec sesji, wraz z nerwową końcówką na giełdach, obniżyła się wyraźnie. Czyżby inwestorzy tracili wiarę w swoje przekonanie o kolejnym cięciu stóp, a zaczynali sobie przypominać o zrównoważonym komentarzu po ostatnim posiedzenie Komitetu, w którym raczej dano sygnał, że inflacja nie pozwoli na dalsze poluzowanie polityki monetarnej? Raczej nie. W poniedziałek rentowność bardzo mocno spadła, więc mieliśmy jedynie do czynienia z równie mocnym odreagowaniem.

Wszystko więc wskazuje, że nasza giełda nadal będzie pozostawać w defensywie. Nie pojawiły się żadne przesłanki do większego optymizmu.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)