Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Inwestorzy w USA boją się zamieszek w Egipcie

0
Podziel się:

Do większych zakupów akcji nie zachęciły ich nawet lepsze od oczekiwań dane z gospodarki.

Inwestorzy w USA boją się zamieszek w Egipcie
(Kentannenbaum/Dreamstime)

Lepsze od oczekiwań dane z amerykańskiej gospodarki oraz optymizm szefa Fed co do jej przyszłej kondycji nie miały większego wpływu na przebieg notowań na giełdach za Oceanem. Ostrożność inwestorów w kupowaniu akcji jest wynikiem obaw o rozprzestrzenienie się zamieszek w Egipcie na kolejne kraje arabskie. A to może mocno rozchwiać rynek ropy.

Indeksy giełd amerykańskich od początku wczorajszych notowań znajdowały się poniżej poprzedniego zamknięcia. Dopiero w ostatniej części sesji do głosu doszli kupujący, ale ich przewaga nie była na tyle znacząca, by wyraźnie pociągnąć rynek w górę. Ostatecznie Dow Jones, S&P i Nasdaq zyskały około 0,2 procent.

Przebieg wczorajszego handlu na Wall Street o tyle rozczarował inwestorów, że z gospodarki amerykańskiej napłynęło kilka optymistycznych informacji. Jeszcze przed sesją okazało się, że w ubiegłym tygodniu w tamtejszych urzędach pracy 415 tys. osób złożyło podanie o zasiłek dla bezrobotnych, a więc o 5 tys. mniej niż prognozowali analitycy i o prawie 40 tys. mniej niż przed tygodniem. Równocześnie poinformowano, że w grudniu wydajność pracy amerykańskich pracowników poza rolnictwem wzrosła w czwartym kwartale o 2,6 procent.

Z jednej strony to niezbyt optymistyczna informacja dla poszukujących pracę, bo oznacza, że firmy zamiast zatrudniać pracowników starają się wycisnąć z już zatrudnionych jak najwięcej. Wyższy niż się spodziewano wzrost (prognozowano skok wydajności o 2,4 proc) może być jednak sygnałem, że możliwości zwiększenia wydajności są coraz bardziej ograniczone i już pod koniec roku niezbędne do zwiększenia produkcji będzie przyjmowanie nowych pracowników.

Jeżeli dane przed sesją inwestorzy odebrali neutralnie, to te opublikowane po rozpoczęciu handlu powinny wprawić ich w dobry nastrój. Tak się jednak nie stało, pomimo że w styczniu przedsiębiorcy z sektora usług patrzyli w przyszłość z największym optymizmem od lipca 2007 roku (indeks ISM dla usług wzrósł do 59,4 punktów).

Również szef Fed w swoim wystąpieniem powinien zachęcić inwestorów do większych zakupów akcji. Bo choć stwierdził, że w najbliższych latach nie należy się spodziewać spadku bezrobocia do 5-6 procent, to gospodarka amerykańska rozwija się coraz szybciej a Fed będzie kontynuował wykup obligacji od banków.

Informacje te tylko w niewielkim stopniu miały pozytywny wpływ na inwestorów. Pomimo że indeksy w ostateczności zakończyły dzień na niewielkich plusach, to zauważalna była powściągliwość w kupowaniu akcji.

Wynika ona z obaw o rozprzestrzenienie się zamieszek w Egipcie na kolejne kraje arabskie. Gdyby taki scenariusz się zrealizował rynek ropy mógłby zostać mocno rozchwiany co dla tak energochłonnej gospodarki, jak amerykańska, mogłoby oznaczać pogrożenie się w kolejnej fali recesji.

Wśród blue chipów z Wall Street niechlubnym bohaterem sesji były papiery drugiego co do wielkości amerykańskiego producenta leków Merck&Co. Akcje spółki traciły na koniec dnia 2,5 proc. po tym jak prognozy zysków na 2011 rok okazały się niższe niż spodziewali się analitycy.

gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)