Kompetencje szefów banków centralnych są ostatnio często dyskutowane. Dzisiejsze dane z USA pokazały, że władze Komitetu Otwartego Rynku w USA znają się na rzeczy. Inflacja wciąż jest wrogiem giełdowych wzrostów.
Bardzo oczekiwane przez inwestorów dane z rynku pracy w USA zaskoczyły wszystkich. W grudniu 2006 liczba pracowników (dokładnie tych, którzy otrzymywali wynagrodzenie) wzrosła o 167 tys. podczas gdy spodziewano się "zaledwie" 100 tys. Nieczęsto zdarza się, aby analitycy mylili się o 67 proc. Równocześnie wzrost płac był w grudniu również większy niż zakładano, bo wyniósł aż 0,5 proc.(przewidywano 0,3 proc.). Tym samym bezrobocie w grudniu wyniosło 4,5 proc.
Nie są to dobre informacje dla rynku. Jak widać ujawnione w protokołach FED obawy jego członków okazały się jak najbardziej uzasadnione - inflacja wciąż jest głównym zagrożeniem dla wzrostów. Wzrost płac przedsiębiorcy będą musieli przenieść na klientów, co spowoduje wzrost cen. Pytaniem jednak pozostaje do jakiego poziomu producenci będą mogli podwyższać ceny. Tak czy siak ci którzy liczyli na szybką obniżkę stóp procentowych mogą czuć się zawiedzeni.
Dziś zawiodła także Motorola - spółka ogłosiła, że jej wyniki za ostatni kwartał ubiegłego roku będą niższe niż przewidywano. Powodem był spadek sprzedaży w dziale telefonów komórkowych.
Spadające kilka dni z rzędu ceny ropy oraz niższy ranking dla Exxon wydany przez Lehman Brothers prawdopodobnie spowodują przecenę akcji spółek surowcowych.
Po pół godzinie notowań indeks Dow Jones tracił 0,36 proc., S&P 500 0,33 proc. a NASDAQ, który wczoraj jako jedyny zyskiwał - 0,49 proc.