Po trzech dniach spadków amerykańskie indeksy odbijają w górę. Oprocentowanie obligacji spadło i dało trochę miejsca bykom. Pomogły również dane o wymianie handlowej USA.
Spodziewano się, że kwietniowy deficyt w handlu zagranicznym wyniesie 63,3 mld dol. Dane jednak zaskoczyły pozytywnie - import przewyższył eksport o 58,5 mld dol. Inwestorzy dobrze przyjęli spadające ceny ropy - tutaj należy dziękować naturze, gdyż cyklon "Gonu" oszczędził platformy wiertnicze. Trzecią pozytywną dziś siłą jest spadające oprocentowanie obligacji, które wczoraj przekroczyło psychologiczną (i techniczną) barierę 5 proc.
Wszystko to złożyło się na dobre otwarcie giełd za Oceanem. Po godzinie sesji indeksy nabierały już wiatr w żagle. "Problem" obligacji nie jest jeszcze zażegnany, gdyż obecny poziom 5,128 proc. i tak jest niewiele niższy niż maksymalny poziom zakładany przez FED (5,25 proc.). Jednak na dziś, spadek oprocentowania jest wystarczającym powodem aby indeksy akcji mogły pójść w górę.
Pozytywnie również wypowiadał się Michael Moskow - szef Banku Centralnego w Chicago, który stwierdził, że przewidywania inflacja są słuszne( czytaj nie powinno być niespodzianek) oraz, że w drugim kwartale Stany Zjednoczone czeka szybsze tempo wzrostu niż w pierwszym.
Wydaje się więc, że w przyszłym tygodniu mogą czekać nas dalsze, nieśmiałe wzrosty.