Obawy o kondycję sektora bankowego w Europie przyczyniły się do pozbywania się akcji największych amerykańskich banków przez tamtejszych inwestorów.
W efekcie tego główne indeksy tradycyjnej giełdy – Dow Jones Industrial oraz S&P500 zakończyły dzień na ponad 1 procentowym minusie. Ponad połowa tego spadku została wypracowana w ostatnich minutach handlu. Nieco mniej stracił technologiczny Nasdaq, który zakończył sesję 0,7 proc. poniżej piątkowego zamknięcia.
Na początku sesji inwestorzy niezbyt wielką wagę przyłożyli do informacji podanej przez amerykańskie stowarzyszenie pośredników sprzedaży nieruchomości, że w kwietniu na rynku wtórnym sprzedano 5,77 mln domów. Choć był to najlepszy wynik od pięciu miesięcy oraz wyższy od oczekiwań analityków (5,63 mln domów), to jednak indeksy wystartowały na minusach. Brak pozytywnej reakcji na ta informację był efektem tego, że wzrost popytu na domy może być wynikiem wygasających w tym miesiącu ulg podatkowych, jakie jeszcze w 2008 roku wprowadziła administracja George'a Busha by złagodzić skutki kryzysu zapoczątkowanego upadkiem Lehmann Brothers.
Inwestorzy dużo większą wagę przyłożyli natomiast do wieści, jakie napłynęły z Europy. Mocno zaniepokoiła ich informacja a Hiszpanii, że tamtejszy bank centralny przejął zarząd nad borykającą się z problemami kasą oszczędnościową CajaSur. Niepokój wzbudza także plan utworzenia piątej pod względem aktywów grupy bankowej w Hiszpanii po połączeniu czterech regionalnych kas oszczędnościowych. Aktywa nowego banku mają wynieść 135 mld euro. Inwestorzy szukali w tej zapowiedzi jednak drugiego dna – banki łączą się, bo mogą mieć problemy.
Ten niepokój o kondycję sektora bankowego w Europie (potencjalne kłopoty banków hiszpańskich mogą być preludium do zawirowań w sektorze w innych państwach europejskich) skłonił amerykańskich do pozbywania się akcji największych banków notowanych na Wall Street. Akcje Bank of America oraz JP MorganChase straciły na wartości po 3,6 procent. Morgan Stanley ponad 5 procent, a Suntrust Banks niemal 6 procent. Prawie 4,7 procent poniżej piątkowego zamknięcia spadł kurs Wells Fargo. W obu ostatnich przypadkach na obawy o kondycję banków w Europie nałożyła się także obniżka rekomendacji dla nich przez Goldman Sachs.
Pozytywnym akcentem wczorajszej sesji za oceanem była natomiast postawa spółek technologicznych. W szczególności producenta iPadów i iPhoneów – Apple Inc. Spółka zarządzana przez Steve'a Jobs'a zyskała na wartości 1,8 proc. (w trakcie sesji było to nawet ponad 3 procent) po tym jak do ich kupna swoich klientów zachęcił Morgan Stanley. Ponad procent zysku swoim akcjonariuszom dały także akcje Google Inc.