*Sesja w USA zaczęła się bardzo dobrze. Słabe dane makro i zapowiedź kolejnych fatalnych odczytów wystraszyły kupujących. *S&P500 otworzył się na niewielkim plusie i po kilkunastu minutach zanotował nowy tegoroczny szczyt, ale nie udało mu się go utrzymać. Tym razem słaby odczyt ISM dla usług publikowany na początku sesji popsuł nastroje. Przez kolejne godziny nic nie działo się na rynku. Indeks krążył w pobliżu wczorajszego zamknięcia przy marginalnej zmienności.
Pozytywnie zaskoczyły natomiast dane o wnioskach o zasiłek. Liczba nowych wniosków spadła do 457 tys. z 462 tys. Analitycy oczekiwali wzrostu do 480 tys. Niestety rzecznik Białego Domu, Robert Gibbs zasugerował, że dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy pokażą wzrost stopy bezrobocia w listopadzie. Rynkowe prognozy zakładają natomiast, że pozostanie ona na poziomie 10,2 proc.
W ostatniej godzinie niedźwiedzie przejęły inicjatywę i bez oporu byków sprowadziły indeks w dół o prawie 1 proc. do 1100 pkt. Ostatecznie S&P500 stracił 0,84 proc. (1099.9 pkt.), podobnie Dow Jones (-0,83 proc.), a Nasdaq spadł o 0,54 proc.
Podczas wczorajszej sesji Bank of America wydał oświadczenie, że spłaci w najbliższych dniach 45 mld USD otrzymanych od rządu. Jak podają analitycy dzięki temu bank przestanie podlegać restrykcjom nałożonym przez rząd, głównie na płace. Informacja o spłacie pożyczki świadczy o poprawie w sektorze. Inwestorzy spekulują już, że podobne oświadczenie może też wydać Wells Fargo czy Citigroup.
Kurs BofA na początku sesji zyskiwał nawet ponad 6 proc., ale wkrótce zaczął się osuwać i zakończył dzień 0,7 proc. na plusie. Mimo że ta informacja była pozytywna dla sektora i początkowo cały sektor zyskiwał to ostatecznie znów okazał się jednym z najsłabszych na rynku. Bardzo mocno tracił American Express (-5,3 proc.) i Wells Fargo (-3,5 proc.).