Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Wall Street nie przestraszyła się tsunami

0
Podziel się:

Wzrosły wszystkie kluczowe indeksy amerykańskiej giełdy. Najsłabszy zyskał 0,5 procent.

Wall Street nie przestraszyła się tsunami
(PAP/EPA)

Najsilniejsze od 140 lat trzęsienie ziemi w Japonii nie spowodowało wyprzedaży na amerykańskiej giełdzie. Po mocnych spadkach w czwartek, podczas ostatniej w tym tygodniu sesji dominowali chętni do kupowania akcji.

Dow Jones Industrial Average i S&P500 zyskując odpowiednio 0,5 i 0,7 proc. powróciły powyżej psychologicznych, pełnych poziomów (odpowiednio 12000 pkt i 1300 pkt). Podobną skalę zwyżki odnotował także technologiczny Nasdaq.

Potężne, mające siłę 8,8 stopni w skali Richtera, wstrząsy i będąca ich konsekwencją, wysoka na 10 metrów, fala tsunami, która pustoszyła wczoraj Japonię najmocniej wpłynęła na notowania w Tokio. Europejskie indeksy wystartowały wyraźnie pod kreską, jednak był to po części także efekt mocnej czwartkowej przeceny w USA.

Zanim rozpoczęła się piątkowa sesja na Wall Street inwestorzy zdążyli już trochę ochłonąć. Główne indeksy wystartowały w okolicach czwartkowych zamknięć. Pomogły w tym także niemal zgodne z oczekiwaniami analityków i najlepsze w ciągu ostatnich czterech miesięcy dane o sprzedaży detalicznej.

Sprzedaż w lutym wzrosła w Stanach Zjednoczonych o 1 procent. Po wyłączeniu samochodów zwyżka sięgnęła 0,7 procent. Mocno, bo przynajmniej dwukrotnie w górę, zrewidowano natomiast dane styczniowe.

Równie dobre nie okazały się natomiast informacje o nastrojach amerykańskich konsumentów. Indeks publikowany przez Uniwersytet Michigan zaskoczył, ale negatywnie. Odczyt na poziomie 68,2 pkt to niemal 10 pkt mniej niż oczekiwał rynek.

Dane jednak nie przestraszyły chętnych do kupowania akcji, którzy po neutralnym starcie szybko przejęli inicjatywę, a następnie sukcesywnie poprawiali notowania. Inwestorzy skupili się wyłącznie na danych o sprzedaży detalicznej i ignorowali wiadomości negatywne.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)