Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Spółka dnia: Prezes Radpolu przygotowuje się do transakcji za ponad 120 mln zł

0
Podziel się:

Prezes Radpolu tłumaczy, dlaczego nie opłaca mu się eksport do Rosji i na Ukrainę.

Krzysztof Pióro, prezes Radpolu
Krzysztof Pióro, prezes Radpolu (Radpol)

- _ Największą stratą dla tych krajów jest poważny spadek zaufania, który objawił się w odpływie kapitału w kwocie ponad stu miliardów dolarów, a także zaniechaniem inwestycji firm z Zachodu. To z kolei spowodowało poważne problemy lokalnych walut. Naprawa gospodarki po takich zawirowaniach zajmie dużo czasu _ - mówi o Rosji i Ukrainie Krzysztof Pióro, prezes giełdowej spółki Radpol. W rozmowie z Money.pl tłumaczy, dlaczego kierowana przez niego firma zawiesiła plany rozwoju eksportu za wschodnią granicę. Wskazuje też na sektory gospodarki, w których widzi największą szansę rozwoju biznesu.

Łukasz Pałka, Money.pl: Udział Rosji w strukturze polskiego eksportu spadł w pierwszym półroczu z 5,2 do 4,4 procent wobec ubiegłego roku. Czy wojna handlowa z Rosją daje się już Panu we znaki?

*Krzysztof Pióro, prezes Grupy Radpol S.A.: *Na szczęście nie. Nasza sprzedaż do Rosji i na Ukrainę do tej pory utrzymywała się na minimalnym poziomie. Na przykład w ubiegłym roku łączna sprzedaż do tych krajów wyniosła zaledwie kilkaset tysięcy złotych, podczas gdy całość przychodów sięgnęła 178 milionów złotych.

Ale miał Pan plan rozwoju eksportu na wschód.

Wydaje mi się, że dla wielu firm, które sprzedają część swojej produkcji na eksport, Rosja i Ukraina były interesującymi rynkami. Przestaliśmy jednak o tym myśleć i zawiesiliśmy plany rozwoju sprzedaży do tych państw.

Powodem była nie tylko niestabilność polityczna w tych krajach, ale również wyraźne osłabienie rubla i hrywny. Przez to import zaawansowanych technologicznie produktów staje się nieopłacalny dla tamtejszych odbiorców. Nam z kolei nie zależy na tym, by sprzedawać za wszelką cenę i obniżać marże, bo znajdujemy nowych odbiorców na rynku wewnętrznym, czy też w krajach Europy Zachodniej.

Podsumowując, sprzedaż towarów za wschodnią granicę jest w tej chwili dla Radpolu nieopłacalna?

Proszę zwrócić uwagę, że spółka w ostatnich latach rośnie w bardzo dynamicznym tempie. W tym czasie zdecydowana większość przychodów pochodziła z Polski i innych krajów Unii Europejskiej. Rosja i Ukraina nie były nam potrzebne do tych wzrostów, więc teraz nie odczuwamy jakichkolwiek problemów.

Zatem czy ciągle postrzega Pan Rosję i Ukrainę jako perspektywiczne kierunki eksportu?

Na pewno nie przez najbliższe dwa, trzy lata. Nie wierzę, by w tym czasie sytuacja polityczna ustabilizowała się na tyle, by poważne firmy - a do takich się zaliczamy - mogły rozważać sprzedaż na wschód. Największą stratą dla tych krajów jest poważny spadek zaufania, który objawił się w odpływie kapitału w kwocie ponad stu miliardów dolarów, a także zaniechaniem inwestycji firm z Zachodu. To z kolei spowodowało poważne problemy lokalnych walut. Naprawa gospodarki po takich zawirowaniach zajmie dużo czasu.

A napięcie polityczne za wschodnią granicą odbije się Pana zdaniem na polskiej gospodarce i tym samym branży, w której działacie?

Na naszej branży zdecydowanie nie. Obecna sytuacja nie ma żadnego wpływu na nasz biznes. 90 procent sprzedaży Radpolu jest realizowana na rynku polskim, przede wszystkim w branży energetycznej i ciepłowniczej. To sektory, w których na inwestycje idą duże pieniądze. A liczę na to, że dzięki nowej perspektywie unijnej będą jeszcze większe. W tym kontekście Rosja i Ukraina nie mają żadnego znaczenia.

Tego dowodzi też pierwsza połowa roku, w której poprawiliśmy przychody o 52 procent, a zysk netto - po wyłączeniu zdarzenia jednorazowego z ubiegłego roku - o 117 procent, i EBITDA o 44 procent. To wzrosty, które pokazują, że bardzo dobrze radzimy sobie na rynku energetycznym, ciepłowniczym, czy wodno-kanalizacyjnym.

Sprawdź kurs giełdowy Radpolu w ostatnich trzech miesiącach Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

Kolejny plan Radpolu to produkcja słupów trakcyjnych dla kolei. Kiedy rozpoczniecie sprzedaż?

Należący do naszej grupy zakład Wirbet już zajmuje się produkcją i sprzedażą dla kolei słupów oświetleniowych. Teraz przygotowujemy się do tego, by zacząć sprzedawać słupy trakcyjne. Nie jest tajemnicą, że infrastruktura kolejowa w Polsce wymaga potężnej modernizacji. Trzeba tylko poczekać, aż te remonty za unijne pieniądze się rozpoczną, a my będziemy gotowi, by dostarczyć odpowiedni produkt. Myślę, że może to nastąpić już w przyszłym roku.

Jaką sprzedaż możecie osiągnąć ze sprzedaży słupów trakcyjnych polskiej kolei?

Trudno to w tej chwili ocenić. Mogę powiedzieć tyle, że konieczną modernizację infrastruktury kolejowej traktujemy jako szansę, dodatkowy rynek, który dla nas powstaje. Ale bez tego i tak dobrze sobie radzimy. Tylko w pierwszym półroczu wartość sprzedaży słupów z naszego Wirbetu wzrosła o 28 procent w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku.

Nowa perspektywa unijna to duża szansa dla Radpolu?

Sami raczej nie będziemy korzystać z unijnych dotacji. Liczę jednak na to, że środki zasilą naszych klientów, chociażby gminy, które muszą zainwestować w rozwój sieci kanalizacyjnych. Ich stan w Polsce jest na bardzo niskim poziomie. Jeżeli tylko będą modernizowane i rozbudowywane, będziemy w stanie dostarczyć odpowiednie produkty powstające w naszym zakładzie Rurgaz pod Lublinem.

Ostatnio zapowiedział Pan plan przejęcia kolejnej spółki za kwotę 120-130 milionów złotych.

W ostatnich latach przeprowadziliśmy już cztery udane akwizycje. Z powodzeniem zintegrowaliśmy przejmowane spółki w ramach całej grupy. W ten sposób dowiedliśmy, że kupowanie firm w celu dalszego rozwoju grupy to nasza mocna strona. Dlatego jeśli ktoś pyta odpowiadam, że oczywiście myślimy o kolejnym przejęciu.

Na jakim etapie jesteście?

Po wakacjach chcemy wynająć doradcę, który znajdzie odpowiednią spółkę do kupna i pomoże nam w relacjach z tym podmiotem. Zależy nam na tym, by była to firma z branży energetycznej lub ciepłowniczej, niewymagająca restrukturyzacji, z przychodami na poziomie 100 milionów złotych rocznie, lub zbliżonymi, w Polsce lub w Niemczech.

Kiedy może dojść do transakcji?

Jestem realistą, jeżeli będziemy mieli szczęście, to pod koniec przyszłego roku. Zarząd skupiony jest na maksymalizacji efektywności naszych pięciu fabryk. Doradca spokojnie będzie realizował swoją pracę, bez nacisku z naszej strony na jakiś szczególny pośpiech.

Jak będzie ona finansowana?

Długiem. W grę wchodzi albo kredyt albo emisja obligacji - szczegółowe rozstrzygnięcia zapadną w konkretnej sytuacji w przyszłości. Mamy bardzo dobrą sytuację w zakresie płynności i zadłużenia netto.

Grupa Radpol po pierwszym półroczu pochwaliła się bardzo dobrymi wynikami. Skąd tak wyraźny wzrost przychodów o ponad 50 procent wobec ubiegłego roku?

W ostatnich latach wydaliśmy na inwestycje około 140 milionów złotych. Teraz widać tego efekty. Możemy oferować zaawansowane technologicznie produkty, których sprzedaż rośnie a marże są wysokie: w przypadku wyrobów termokurczliwych ich poziom przekracza 40 procent. Z kolei na betonowych słupach, czy izolatorach marże wynoszą ponad 30 procent.

Wielka dynamika przychodów w pierwszym półroczu wynika też z efektu niskiej bazy, bowiem sprzedaż w ubiegłym roku nie należała do rekordowych. Ubiegłoroczna zima była bardzo długa, przez co całe pierwsze półrocze w branży było słabe - firmy nie mogły rozpoczynać inwestycji np. w ciepłownictwie.

Drugie półrocze w tym roku będzie dobre, ale nie należy spodziewać się aż tak imponującej dynamiki, bo baza z drugiego półrocza roku 2013 jest już wysoka.

Energetyka to najbardziej perspektywiczny rynek dla Radpolu?

Energetyka i ciepłownictwo. Jeżeli chodzi o ten drugi segment, to jesteśmy na przykład głównym dostawcą rurociągów preizolowanych dla firmy ciepłowniczej Dalkia, od której rok temu kupiliśmy spółkę Finpol Rohr. Dalkia oczywiście nie jest naszym jedynym klientem w ciepłownictwie, bo obsługujemy szereg innych podmiotów, do których w sumie sprzedajemy dużo więcej niż do Dalkii. Podobnie jak w przypadku energetyki, również ciepłownictwo wymaga w Polsce znaczącej modernizacji. Z naszego punktu widzenia oznacza to ogromne perspektywy i szansę na wyraźne zwiększenie sprzedaży.

Radpol co roku wypłaca dywidendę inwestorom. Jej poziom będzie rósł?

Takie mamy założenie. Chcemy, by wraz ze wzrostem firmy, w górę szła również dywidenda. W ubiegłym roku wydaliśmy na nią 20 groszy na akcję, w tym - 28 groszy, co oznacza, że do podziału między inwestorów trafiło 7,2 miliona złotych. Myślę, że wysyłamy inwestorom dość jasny sygnał o tym, że chcemy być spółką dywidendową.

Jaki poziom zysku netto chciałby Pan docelowo przeznaczać na dywidendę?

Tego nie zdefiniowaliśmy.

Spore inwestycje nie przeszkadzają w wypłacaniu dywidendy?

Te największe inwestycje na razie mamy za sobą. Na ten i kolejny rok nie planujemy dużych wydatków inwestycyjnych, bo wciąż mamy wolne moce produkcyjne. W tym roku na inwestycje nie wydamy więcej niż 13 milionów złotych - w tej kwocie największy jednorazowy wydatek to wdrożenie nowego systemu komputerowego wspomagającego zarządzanie klasy ERP. Reszta wiąże się z inwestycjami odtworzeniowymi.

Czytaj więcej w Money.pl

spółka dnia
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)