Ropa Brent na giełdzie londyńskiej kosztowała około południa w czwartek 74,24 USD, czyli o 24 centy więcej niż wynosiła cena zamknięcia w środę i o 44 centy ponad otwarciem. W czwartek nie było żadnych bardziej spektakularnych wahań cenowych, mieści się ona jak dotąd w przedziale 74,39 – 73,79 USD za baryłkę. Wczoraj rynek wysłuchał raportu o stanie zapasów w USA, publikowanego co tydzień przez tamtejszy Departament Energii. Zapasy ropy nie zmieniły się w ciągu ostatnich dni, natomiast wyraźnie mniej jest w USA benzyn, przy jednoczesnych danych mówiących o rosnącym popycie na paliwa. Wpłynęło to na pewną podwyżkę notowań, ale niewielką i nie przechodzącą na razie w poważniejsze wzrosty. Wiadomość o fiasku szczytu rzymskiego poświęconego rozwiązaniu kryzysu na Bliskim Wschodzie też nie wywindowała cen surowca zbyt wysoko.
Czwartek był kolejnym dniem obniżek hurtowych cen paliw przez polskie rafinerie. Bezołowiowa 95 w PKN Orlen przez ostatni tydzień potaniała o 85 PLN na tysiącu litrów, olej napędowy w Lotosie o 144 PLN. Nawet jeśli teraz spadki nieco zahamują, to do weekendu nie powinny nastąpić w hurcie poważniejsze podwyżki.
