Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dane i wydarzenia

0
Podziel się:

Dziś podane będą dane dotyczące bilansu handlowego w Stanach Zjednoczonych w listopadzie oraz ceny importu za grudzień.

Dane i wydarzenia

Rynek oczekuj, że deficyt handlowy wzrośnie z 57,8 mld USD w październiku do 59,3 mld USD, co jest i tak poziomem niższym niż deficyty notowane na początku 2007 roku czy przez większość 2006 roku. Przypomnijmy, iż dane za trzeci kwartał minionego roku pokazały pozytywne tendencje w eksporcie co zaowocowało spadkiem deficytu na rachunku bieżącym do 5,1% PKB - poziomu najniższego od pierwszego kwartału 2004. Dane mogą okazać się istotne dla notowań dolara. W przypadku cen importu rynek oczekuje, że po wzroście o 2,7% m/m w listopadzie, w grudniu pozostały one bez zmian. Mimo tego, iż roczna dynamika cen importu przekroczyła już 11%, wynika to przede wszystkim z drogich surowców. Ceny importu z obszaru Unii Europejskiej - mimo tak znaczącego osłabienia dolara wobec euro, wzrosły w skali roku jedynie o 3,3%.

Bank Anglii na zakończonym posiedzeniu nie zmienił stóp procentowych. Jak argumentowaliśmy wcześniej, drugą kolejną obniżkę trudno byłoby uzasadnić uwzględniając sytuację w brytyjskiej gospodarce, jednak ruch taki nie był wykluczony ze względu na sytuację w sektorze bankowym. Zachowanie funta sugeruje, iż uczestnicy rynku są przekonani, iż kolejne obniżki to jednak tylko kwestia czasu. Takiego przekonania nie ma w przypadku ECB, który zgodnie z oczekiwaniami nie zmienił poziomu stóp i kolejny raz podkreślił czyhające zagrożenia inflacyjne. Wydaje się, że Rada ECB gotowa jest podnieść stopy, jednak z decyzją poczeka na unormowanie się sytuacji w sektorze bankowym, które będzie objawiać się choćby trwałym spadkiem stawek LIBOR w okolice stopy referencyjnej.

Waluty - Bernanke zapowiada 50 punktowe cięcie?

Wczoraj kluczowym dla rynków, zwłaszcza walutowych okazało się wystąpienie szefa Fed, Bena Bernanke. Bernanke zapowiedział, iż perspektywy gospodarki na 2008 rok pogarszają się i w związku z tym Fed podejmie ,,zdecydowane dodatkowe działania" mające na celu zapobieżenie recesji. Szef Fed zaznaczył też, że jednocześnie mamy do czynienia ze wzrostem zagrożenia inflacją, jednak z jego wypowiedzi można było wyczytać, iż obecnie będzie to czynnik drugorzędny. Taki ton wypowiedzi to oczywiste potwierdzenie dla tych, którzy obstawiają obniżkę stóp w styczniu o 50 punktów bazowych. Taka skala obniżki jest dodatkowo tym bardziej prawdopodobna, iż kolejne posiedzenie będzie dopiero w marcu. Oczekiwania te przełożyły się momentalnie na wzrost kursu EURUSD, który od dłuższego czasu nie mógł się oderwać od poziomu 1,47, a wczoraj przed południem zniżkował nawet w okolice 1,4650. W dość krótkim czasie para zwyżkowała jednak o 150 pipsów i notowania w okolicach 1,4800 powstrzymała dopiero poprawa sentymentu na rynkach
akcji. Początkowo znacznie mniejszy zasięg ruchu obserwowaliśmy na jenie. Kurs USDJPY obniżył się wprawdzie z 109,90 do ok. 109.15, jednak jeszcze przed zakończeniem notowań wzrósł do 109,60. Dopiero kolejna sesja w Tokio, podczas której inwestorzy po raz kolejny nie podzielali optymizmu kolegów z Nowego Jorku (indeks spadł prawie 2%) przyczyniła się do dalszego umocnienia jena - para USDJPY obniżyła się w okolice 108,70-108,80.

Wydarzenia na eurodolarze przyćmiły nieco to co działo się na rynku funta. Kurs GBPUSD jeszcze przed decyzją zaczął nieznacznie wzrastać, tak jakby rynek antycypował ruch Banku Anglii. Najważniejsze jest jednak to, że po decyzji Banku popytowi starczyło sił jedynie na ok. 15 minutowe odbicie do poziomu 1,9666, po czym para dość szynko wróciła do porannych poziomów 1,9570. Co więcej, funt w bardzo niewielkim stopniu zareagował na umocnienie się euro, a dziś rano dość gwałtownie traci - para GBPUSD testuje poziom 1,9500. Poziom dość istotny, bo wyznaczający 38,2% zniesienia dwuletnich wzrostów zakończonych w październiku ub.r. Przy przekonaniu uczestników rynku co do dalszych obniżek oraz rosnącej nierównowagi zewnętrznej gospodarki brytyjskiej, wsparcie to może nie wytrzymać próby czasu.

Zgodnie z oczekiwaniami złoty jest wygranym w każdej innej sytuacji niż spadki na giełdzie powiązane z umocnieniem dolara. Spadki na giełdzie w ostatnich dniach to standard, ale wczorajsze popołudniowe osłabienie się dolara, znów przyczynia się do istotnego wzrostu wartości złotego. Początek sesji nie wyglądał różowo. Drugi kolejny bardzo zły dzień dla GPW i nieznaczne poranne umacnianie się dolara oznaczał wzrost kursu USDPLN do poziomu 2,4580 i EURPLN w okolice 3,60. Wszystko uległo jednak zmianie po wystąpieniu Bena Bernanke. W reakcji na wzrost EURUSD kurs USDPLN obniża się do 2,4150, a EURPLN do 3,5760. W połączeniu ze spadkami wartości funta można się również spodziewać spadku kursu GBPPLN w okolice 4,70. Niewykluczone, że po tak dużych wzrostach dziś może czekać nas lekkie odreagowania, ale przesądzą o tym czynniki zewnętrzne, choćby bilans handlowy w USA.

Surowce - Niewrażliwe na dekoniunkturę

Ponownie osłabienie dolara pomaga najbardziej tym surowcom, które nie powinny istotnie odczuć spadku popytu wobec spowolnienia światowej gospodarki. Wobec tego drożeją przede wszystkim metale szlachetne i to znowu do coraz wyższych poziomów. Uncja złota podrożała wczoraj do 897,38 USD, srebra do 16,06 USD, a platyny do 1558,40 USD. Wzrost notowań euro pomógł też notowaniom miedzi, które wzrosły o 3% do 7254 USD za tonę. W tym przypadku można zastanawiać się czy wypowiedzi szefa Fed o gorszych perspektywach wzrostu gospodarczego rzeczywiście są argumentem za taką zwyżką tego metalu, nawet pomimo nie najwyższych stanów zapasów. Wzrost EURUSD nie pomógł natomiast notowaniom ropy, które spadały po raz kolejny, tym razem do 92,50 USD za baryłkę Brent, oddalając nieco perspektywę trzycyfrowych cen.

dziś w money
komentarze walutowe
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)