W ubiegłym tygodni ropa naftowa kolejny raz zachowywała się odmiennie od innych surowców. Cena za baryłkę rosła przez sześć dni z rzędu i dopiero poniedziałek przyniósł lekką korektę.
W piątek zostały ustanowione rekordowe poziomy, w przypadku kontraktu na Crude na giełdzie nowojorskiej był to poziom 126,27 dolarów za baryłkę. Kontrakt na ropę Brent w Londynie wyceniany był najwyżej na 125,87 dolarów.
Ten rajd cen pokazał jak silny jest trend na ropie, niemniej jednak prognozy o dalszych wzrostach, mówiące o dojściu do poziomu nawet 200 dolarów za baryłkę stoją pod dużym znakiem zapytania.
Na wykresie dziennym widać wyraźnie pięć fal trendu wzrostowego i opierając się na teorii Elliotta należy oczekiwać szybkiego zakończenia wzrostów. Niemniej jednak trend wzrostowy trwa już bardzo długo i szukanie szczytu jest zadaniem prawie nie do osiągnięcia, szczególnie, że zasięg piątej fali może być dużo większy.
Rosnące ceny ropy naftowej nie robią wrażenia na kartelu OPEC, który nie zmienia w tej sprawie swego stanowiska. Ministrowie Energii z Ekwadoru, Kataru oraz Iranu powiedzieli, że nie ma planów wcześniejszego spotkania członków OPEC, gdyż kartel nie ma wpływu na rosnące ceny i nie jest w stanie im zapobiec.
Oczywiście zwiększenie wydobycia wywołałoby jedynie efekt psychologiczny, niemniej jednak reakcja rynku byłaby widoczna. Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową zależy na wysokich cenach i dopóki nie będzie widocznego niedoboru podaży, nie zdecyduje się na żaden krok mogący obniżyć ceny. Po ostatnich wzrostach rynek był mocno wykupiony i należy się korekta, jednak w przypadku osłabienia dolara będzie ona bardzo płytka.
Rynek złota w ostatnim tygodniu był bardzo stabilny. Cena za uncję złotego kruszcu pozostawał poniżej poziomu 890 dolarów. Wykres dzienny wskazuje na spadki w kierunku poziomu 830 dolarów za uncję. Jednak dopóki niewyjaśniona pozostaje sytuacja na eurodolarze, trudno prognozować dalsze spadki.
Złoto tradycyjnie uważane jest za bezpieczną inwestycję i zdecydowaną jego wyprzedaż mogłoby wywołać trwałe polepszenie sentymentu na rynkach, które szłoby w parze z umocnieniem waluty amerykańskiej. Ostatni tydzień pokazał, że do uspokojenia sytuacji na rynkach finansowych droga jeszcze daleka. Duża strata AIG oraz słabe wyniki Toyoty każą oczekiwać, że skutki kryzysu na rynku kredytowym będziemy jeszcze długo odczuwać.
Na rynku miedzi ubiegły tydzień przebiegał pod znakiem spadków, na co wpłynęło nie tylko umocnienie dolara, ale i obawy o popyt na ten surowiec ze strony chińskich inwestorów. Wzrosły zapasy miedzi w Londynie i Szanghaju o 10 proc, nasilając te obawy.
Dotychczas kwiecień i maj były miesiącami, w których popyt ze strony Chin był największy. Kontrakt na miedź wyceniany był w poniedziałek poniżej 8 200 dolarów za tonę. Rekordy wyznaczone zostały w połowie kwietnia na poziomie 8 880 USD za tonę i do początku maja trwała konsolidacja w zasięgu rekordowych poziomów. Ostatni tydzień oddalił kurs od tych poziomów i na razie nie widać na horyzoncie czynników, które mogłyby przynieść zdecydowane wzrosty i wyniesienie kursu miedzi na szczyty.
Do wzrostów powróciła cena ryżu, do czego przyczynił się cyklon szalejący w Birmie. Cena za cetnara ryżu ponownie wzrosła powyżej poziomu 23 dolary. Z drugiej strony prognozuje się w tym roku rekordowe zbiory ryżu oraz pszenicy, które łagodzą obawy o niedobór żywności na świecie. Produkcja pszenicy ma wzrosnąć w tym roku o 8 proc.
Dodatkowo możliwe jest, że Indie pozwolą na ograniczony eksport ryżu w najbliższym czasie. Oddala to widmo kryzysu żywnościowego na świecie, niemniej jednak kataklizmy jak ten w Birmie szybko mogą zburzyć ten spokój.