Jeszcze kilka dni temu, gdy ceny ropy szły szybko do góry, zastanawiano się, jakie mogą być granice tego wzrostu: 90 USD za baryłkę? 100 USD za baryłkę? Analizowano też możliwe skutki tak wysokich cen dla gospodarki światowej i dla rynków poszczególnych państw, w tym polskiego. Tymczasem ceny ropy we wtorek i środę wyraźnie, o kilka dolarów na baryłce, spadły, pociągając za sobą spadki także produktów paliwowych. Najpewniej przełoży się to także na hurtowe ceny polskch rafinerii.
Baryłka ropy Brent na giełdzie londyńskiej w rozliczeniach terminowych kosztowała około godziny 10 rano 74,30 USD. Jest to lekka podwyżka w stosunku do wczorajszego zamknięcia (73,90) i dzisiejszego otwarcia (74,00). To efekt opublikowanego wczoraj, cotygodniowego raportu amerykańskiego Departamentu Energii o stanie zapasów paliw w USA. Zaskoczył on pozytywnie analityków i handlowców, bo zamiast spodziewanego spadku nastąpiły zauważalne wzrosty. Ropy jest więcej o 200 tys. baryłek, natomiast benzyn gotowych o 1,5 miliona baryłek. Rynek zareagował na to spadkami cen. Droga ropa cały czas niepokoi obserwatorów rynku, przewodniczący OPEC, Nigeryjczyk Edmund Daukoru, stwierdził, że ceny baryłki w okolicach 65 USD byłyby do zaakceptowania dla gospodarek światowych, natomiast ponad 70 USD i jeszcze wyżej to już zjawisko niebezpieczne.
Na polskim rynku hurtowym od kilku dni obserwowaliśmy podwyżki cen u obu producentów. Jednak jutro czekają nas najpewniej bardzo poważne spadki w Rafinerii Lotos. Sięgnąć one mogą nawet 30-40 PLN na tysiącu litrów poszczególnych produktów, co w prostym przeliczeniu daje 3-4 grosze na stacji.Orlen szykuje nieznaczną, kilkuzłotową obniżkę cen olejów napędowych i podobne podwyżki benzyn. Jak jednak zareagują na to operatorzy poszczególnych stacji, to już jednak ich decyzja.