Zaproponowana przez ING cena za akcje Banku Śląskiego (BSK) jest bliska wycenie banku, ale nie zawiera jednak premii za przejęcie kontroli nad spółką - uważają analitycy CDM Pekao SA w raporcie dotyczącym BSK, datowanym na połowę marca.
Na początku marca ING Bank wezwał do sprzedaży 4.168.888 akcji Banku Śląskiego, stanowiących 45,02 proc. kapitału tego banku, po 265 zł za akcję. ING Bank poinformował wówczas, że zamierza utrzymać akcje BSK na warszawskiej giełdzie.
Obecnie ING ma 5.091.112 akcji Banku Śląskiego, stanowiących 54,98 proc. głosów na WZA tego banku.
Podczas piątkowego zamknięcia akcje BSK kosztowały 262,5 zł.
W wyniku wezwania ING zamierza osiągnąć 9,26 mln akcji, dających 100 proc. głosów na WZA BSK, ale następnie nadwyżkę ponad 75 proc. sprzedać w dwa lata po zakończeniu wezwania.
Według przedstawicieli akcjonariuszy mniejszościowych, z ABN Amro na czele, cena z wezwania jest za niska. Dlatego będą oni prawdopodobnie podejmowali próbę uzyskania wyższej ceny za posiadane akcje BSK. Zażądali zwołania walnego banku jeszcze przed terminem zakończenia wezwania.
'Jedynym sposobem na osiągnięcie tego celu może być skuteczna próba zablokowania decyzji o fuzji BSK z warszawskim oddziałem ING Bank. Wygląda na to, że ING - zdając sobie sprawę z realności takiego zagrożenia - postanowił zaszachować mniejszościowych akcjonariuszy, ogłaszając publiczne wezwanie przed WZA' - napisali w raporcie analitycy z CDM Pekao SA.
'Szach ING polega głównie na tym, że cena wezwania jest atrakcyjna przy obecnej sytuacji rynkowej. Nie wiadomo też, jakie warunki fuzji zostaną zaproponowane na WZA i czy ING jest na tyle zdeterminowane, żeby tę fuzję przeprowadzić. Nie wiadomo też, czy próba zablokowania działań ING zmusi go do zaoferowania wyższej ceny za akcje Banku Śląskiego' - zastanawiają się analitycy.
