Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Satalecki
|

Chińska bańka inwestycyjna

0
Podziel się:

Hossa na chińskiej giełdzie spowodowała, że do biur maklerskich w Państwie Środka biją tłumy. Bańka inwestycyjna pęcznieje coraz bardziej.

Chińska bańka inwestycyjna
(PAP/EPA)

Hossa na chińskiej giełdzie spowodowała, że do biur maklerskich w państwie środka biją tłumy. Bańka inwestycyjna pęcznieje coraz bardziej.

Inwestycyjny szał – to chyba najodpowiedniejsze stwierdzenie dla sytuacji, która ma miejsce w Chinach. Inwestowaniem na tamtejszej giełdzie zainteresowani są prawie wszyscy: poczynając od studentów poprzez urzędników, kobiety w ciąży, kończąc na emerytach.

New York Times opisuje przypadki ludzi, którzy ulegli manii inwestowania. Na przykład 20-letni Wang Yu, który podwoił swój kapitał (12,9 tys dol.) w rok. Pieniądze pożyczył od swoich rodziców.

Albo Lu Chao – 24-latek, który do inwestowania w akcje namówił także swojego kolegę. Lu handluje walorami wraz ze swoją matką, z którą dzieli jeden komputer. Mówi, że nie zawsze zgadzają się, jakie firmy kupić, ale dotychczas zarobili 170 proc. począwszy od lipca 2005 r. "Moim celem jest być bogatym" – powiedział dla gazety.

Cytowana przez NYT Shirley Lei, doradca finansowy, opowiada, że nawet w salonach piękności obsługa dyskutuje, co można kupić. "Manikiurzystki pytają mnie, w co inwestuję. Twierdzą, że przeprowadzają badania na klientach" – mówi Lei.

_ Główny indeks chińskiej giełdy - Shanghai Composite Index – wzrósł w poprzednim roku o 130 proc. _

Od czasu, gdy dwa lata temu nastąpił krach na tamtejszej giełdzie, indeksy pną się do góry jak szalone. Wszystko za sprawą dopływu kapitału od inwestorów indywidualnych.

W ubiegłym roku zarejestrowano 2,7 mln nowych rachunków inwestycyjnych – ponad trzy razy więcej niż w 2005 r. Biura maklerskie nie nadążają z obsługą klientów. Jedno z nich, z miasta Guangzhou zainstalowało dodatkowe komputery nawet na klatce schodowej.

Coraz częściej występują sytuacje, że Chińczycy zaciągają kredyty na zakup domu czy samochodu, a uzyskane środki lokują właśnie na giełdzie. Chińska Komisja Nadzoru Bankowego sprawdza, czy takie kredyty są używane zgodnie z przeznaczeniem. Kontroluje się także używanie kart kredytowych do zakupu akcji. Wszystko po to, aby zatrzymać masowy exodus kapitału na giełdę, która wydaje się tylko czekać na pęknięcie bańki.

To może potwierdzić się już niedługo. Wczoraj indeksy Szanghai i Shenzen 300 zanotowały największy spadek od dwóch lat - 6,5 proc. Stało się to po wypowiedzi Cheng Siwei, wiceprzewodniczącego parlamentu i wpływowego finansisty, który stwierdził, że akcje na chińskiej giełdzie są przewartościowane.

ZOBACZ TAKŻE:

giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)