Fatalne dane zepchnęły Wall Street w dół

A wszystko ma miejsce w sytuacji, gdy inwestorzy zastanawiają się, czy bank centralny USA przedłuży kończący się w czerwcu program wspierania gospodarki za pomocą wykupu obligacji. Nie dość, że Fed raczej nie zdecyduje się na taki krok, to dane pokazują, że działania nie przyniosły wielkiego skutku.

Kolejnym dowodem na to stała się wczoraj publikacja indeksu NY Empire State. Jego odczyt na poziomie -7,79 pkt. był znacznie niższy od prognoz analityków. Słabo wypadł wczoraj również odczyt wskaźnika rynku nieruchomości, a także dane o produkcji przemysłowej. Przy tylu negatywnych informacjach większość inwestorów decydowała się na sprzedaż akcji.

Tym sposobem indeksy S&P500 oraz Nasdaq straciły po ponad 1,7 procent, a Dow Jones zleciał o 1,3 procent.

Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

Wśród amerykańskich blue chipów najmocniej traciły spółki, które zwykle bardzo negatywnie reagują na złe odczyty z gospodarki, to znaczy koncerny przemysłowe, spółki z branży nieruchomości oraz banki. Zarówno Alcoa, jak i Caterpillar, Home Depot, Bank of America i JP Morgan straciły ponad dwa procent.

Z kolei spadek na rynku surowców pociągnął za sobą w dół spółki z nim powiązane. Ponad 4-procentowy spadek dotknął ceny ropy. Za nią poszły notowania koncernów Chevron i Exxon. Oba straciły po dwa procent.

Na fatalne dane z amerykańskiej gospodarki nakładają się kłopoty w strefie euro. Wczoraj wciąż nie zapadły żadne decyzje w sprawie pomocy dla Grecji, a stolicą tego kraju wstrząsają kolejne protesty. Na fali negatywnych doniesień z Europy zyskiwał wczoraj za to dolar w stosunku do euro.