Inwestorzy na Wall Street nie doczekali się jasnego sygnału ze strony FED i indeksy pod koniec sesji zaczęły mocno spadać.
Najważniejszym wydarzeniem dnia miał być komunikat po południowym posiedzeniu FED. Nikt się raczej nie spodziewał zmiany w polityce monetarnej, ale oczekiwano na przykład jasnego przekazu, co będzie się działo ze stopami w najbliższej przyszłości (szczególnie podwyżki stóp). Tymczasem komentarze były lakoniczne.
FED stwierdził m.in., że inflacja będzie jeszcze długi czas pod kontrolą, choć ostrzega przed rosnącym bezrobociem, jak i problemami z uzyskaniem kredytu przez obywateli i firmy co może powstrzymać szybsze odbicie w najbliższych miesiącach.
Tymczasem indeksy już na dwie godziny przed decyzją Fed zaczęły spadać, choć początek miały bardzo udany. Rynek zachowywał się dzisiaj niezbyt typowo. Okazało się, że ISM dla usług spadł w październiku do 50,6 pkt z 50,9 miesiąc wcześniej (prognoza to 51,5), a jednak indeksy zareagowały na odczyt wzrostem.
Raport Challengera o planowanych zwolnieniach spadł kolejny miesiąc tym razem do 55,7 tys z 66,4 tys. miesiąc wcześniej i jest najniżej od 19 miesięcy. Niestety rozczarował natomiast bardzo indeks zatrudnienia, który spadł do 41,1 pkt (-3.2). Te dane z pewnością nie pomogły popytowi.
Niestety byki nie zdołały nawet wykorzystać wczorajszego dnia do zamknięcia sesji na znacznie wyższych poziomach. Ostatnie pół godziny notowań to niemal pionowe zejście S&P500 w rejony wtorkowego zamknięcia. Ostatecznie udało się jednak utrzymać niewielkie wzrosty i wyniosły one 0,10 proc. w przypadku S&P500. Dow Jones zyskał 0,31 proc., a Nasdaq stracił 0,09 proc..