Lepiej późno niż wcale - na giełdzie pojawił się długo oczekiwany efekt stycznia.
Na tytułowy efekt stycznia czekali od początku roku wszyscy inwestorzy. Związany z przebudową portfeli przez dużych inwestorów instytucjonalnych efekt co roku jest miłą zasadą na światowych rynkach.
Jednak w tym roku przyszedł on o wiele później niż się spodziewano. Od poziomu 3430 pkt. na WIG20 18 grudnia ubiegłego roku indeks zaczął systematycznie spadać. Podobnie WIG. Po każdej kolejnej sesji inwestorzy mieli coraz więcej wątpliwości, czy spodziewany efekt nie tyle się przesunie co raczej czy będzie miał w ogóle miejsce.
*ZOBACZ TAKŻE: *Analiza techniczna w Money.plDezorientacja trwała do 10 stycznia tego roku. Od tego dnia zarówno WIG jak i WIG20 zaczęły systematycznie rosnąć. Oczywiście nie od razu zaowocowało to zmianą nastrojów inwestorów o 180 stopni - mogło to być tylko chwilowe odbicie. Jednak po wczorajszej, a także dzisiejszej sesji, można śmiało stwierdzić, że efekt stycznia w końcu przyszedł. Jak pisze Daniel Gąsiorowki - fakt, że mamy już luty, ale w tym roku pogoda płata nam nie takie niespodzianki.
Od 10 stycznia do końca miesiąca WIG20 zyskał ponad 10 proc. W tym okresie zanotowano tylko 4 spadkowe sesje. Cieszy też to, że GPW nie jest w tym odosobniona. Indeksy w USA radzą sobie równie dobrze, szczególnie po pozytywnym wydźwięku wczorajszego posiedzenia FED oraz dobrych wynikach za IV kw. 2006 r. rodzimych spółek.
Dzisiejsza sesja zdaje się również potwierdzać, że w głowach inwestorów nadal panuje styczeń. W południe indeks WIG zyskiwał 1,01 proc. a WIG20 1,07 proc.