Główne wskaźniki giełdy w Warszawie rosły *całą dzisiejszą sesję *w nadziei na odbicie na amerykańskim rynku akcji.
Już na otwarciu notowań indeks WIG20 poszedł o 2 proc. w górę. Godzinę później znajdował się już 3 proc. na kreską. Z kolei wskaźnik szerokiego rynku zyskiwał w tym czasie o 2,3 proc.
Jednak koło południa wiara naszych inwestorów zaczęła słabnąć. Indeksy zbliżyły się do wczorajszego poziomu zamknięcia, które są obecnie dnem trwającej bessy.
Otwarcie notowań amerykańskiego rynku akcji 2 proc.nad kreską popchnęło nasze indeksy w górę. Ostatecznie na zamknięciu indeks WIG20 wzrósł o 2,55 proc. do 1586 pkt., wskaźnik szerokiego rynku WIG zyskał 2,16 proc. i wynosi 25.388,8 pkt.
Na amerykańskiej giełdzie zanotowano wczoraj potężne spadki cen akcji, które sprowadziły indeks S&P500 do poziomu nie notowanego od 11 lat. Przebicie tak ważnego dla amerykańskiego rynku akcji wsparcia dla indeksu S&P jakim było poziom dno bessy z 2002 roku, mogło wywołać niekontrolowaną falę paniki na innych giełdach.
Tak się jednak nie stało. Wynika to z faktu, że inwestorzy na innych światowych parkietach uwierzyli, że dziś indeksy za Oceanem będą próbowały odbić z tych absurdalnych poziomów na jakich się znalazły. Skuteczność powodzenia tych prób jest iskierką nadziei dla naszych inwestorów by utrzymać kluczowe wsparcie dla naszego rynku w okolicach 1550 pkt.
Najbliższa przyszłość naszego rynku akcji pozostaje w rękach amerykańskich inwestorów. Wskaźnikami amerykańskiej giełdy wciąż sterują niesamowite emocje podsycane wydarzeniami o możliwej pomocy rządu, balansującym na krawędzi bankructwa, koncernom samochodowym oraz zamieszaniu wokół Citigroup, największego banku w USA