GPW straciła wraz z innymi europejskimi parkietami. Inwestorzy zaczynają obawiać się już nie tylko recesji w USA, ale także w Japonii.
Na pierwszej sesji tygodnia WIG20 stracił 2,3 proc., WIG - 1,87 procent. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 1,5 mld złotych. To mało. Nie dodaje to wiarygodności dzisiejszym spadkom. Najwidoczniej polskich akcji raczej nikt nie chciał dziś kupować, ani specjalnie sprzedawać.
Od południa do godz. 16 byki starały się zmniejszyć stratę indeksów. Jednak już po raz kolejny złe dane z rynku nieruchomości w USA, opublikowane w tym czasie, uruchomiły podaż.
Bardzo dobrze powyższą sytuację pokazuje statystyka spółek. O godz. 14 kurs 188 spółek nie zmieniał się. Ostateczny wynik to: 236 spółek pod kreską, 64 rosnące oraz 33 bez zmian.
Bezpośrednią przyczyną dzisiejszych spadków w Europie, a co za tym idzie także na warszawskiej giełdzie był najnowszy raport analityków Goldman Sachs. Przewidują oni, że Kraj Kwitnącej Wiśnie może czekać recesja.
Jej prawdopodobieństwo oceniają na 60 procent. Specjaliści z amerykańskiego banku nie łączą bezpośrednio problemów Japonii z recesją w USA. Według nich główną przyczyną recesji w Japonii może być spadek popytu wewnętrznego.
ZOBACZ TAKŻE:
Analiza techniczna Dodatkowo spada produkcja przemysłowa (której wartość rosła przez ostatnie 6 lat) oraz eksport, który napędzał wzrost gospodarczy Japonii w III kwartale. Japończycy mają także problemy z rynkiem nieruchomości - liczba nowych budów sukcesywnie maleje od 5 miesięcy.
ZOBACZ TAKŻE: