Całkiem dobrze można było zarobić na giełdzie w Warszawie w ciągu ostatnich 2 tygodni. Pod warunkiem, że kupiliśmy akcje w dołku czyli 16 lipca.
Tego właśnie dnia główne indeksy giełdowe w Warszawie znalazły się najniżej od jesieni 2005 roku. Od tamtej pory, w ciągu następnych 10 sesji giełdowych, indeks największych spółek WIG20 zyskał aż 14,2 proc.
Z kolei wskaźnik WIG znalazł się już 13 proc. powyżej lipcowego dołka. Z korekty wzrostowej korzystają również średnie i małe spółki, których indeksy mWIG40 i sWIG80 odrobiły odpowiednio 12 i 6,9 proc.
Z największych spółek na naszym parkiecie najlepiej wypadły banki oraz spółki mediowe, które szybko odrabiały straty.
Słabo z kolei radziły sobie spółki surowcowe i energetyczne, których część straciła na wartości w ciągu 2 ostatnich tygodni. Spadków wciąż nie może powstrzymać Polnord - spółka w branży budowlanej, której kurs w ciągu ostatniego roku zniżkował aż o 70 proc.
Przy tak okazałych wzrostach z jakimi mamy do czynienia na GPW coraz bardziej realna wśród inwestorów staje się chęć realizacji zysków z inwestycji. Nie oznacza to jednak, że ceny akcji dalej nie będą rosły. Dla rodzimych spółek najważniejsze, w najbliższym okresie, będą wyniki za II kwartał. Jak pokazuje przykład TP SA i banku BZ WBK mogą one stać się zachętą do kolejnych zakupów akcji i dalszych wzrostów kursów atrakcyjnych spółek.