Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Koniec hossy za miesiąc? A może za rok?

0
Podziel się:

Ta bańka musi w końcu pęknąć. Akcje spółek są od dawna przecenione, a nadejście bessy na giełdzie to tylko kwestia czasu - takie opinie słychać na rynku. Problem w tym, że słychać je już od pół roku, a przez ten czas giełda biła coraz to nowe rekordy. Czy po pobiciu historycznego rekordu 3 tysięcy punktów najwyższy już czas na spadki? Opinie są podzielone.

Koniec hossy za miesiąc? A może za rok?

Ta bańka musi w końcu pęknąć. Akcje spółek są od dawna przecenione, a nadejście bessy na giełdzie to tylko kwestia czasu - takie opinie słychać na rynku. Problem w tym, że słychać je już od pół roku, a przez ten czas giełda biła coraz to nowe rekordy. Czy po pobiciu historycznego rekordu 3 tysięcy punktów najwyższy już czas na spadki? Opinie są podzielone.

Bańka z pewnością pęknie, ale wiedza, kiedy to nastąpi, warta jest miliony. Zresztą, gdyby giełda była przewidywalna, nie dałoby się na niej tyle zarobić. I tyle stracić.

Inwestorzy wydają się odporni. Giełda ma za sobą dwa "rozwiązania" Sejmu, niemal pewnego wicepremiera Leppera i... nic. Na pytanie, czy warto wciąż kupować, czy czas już na wyprzedaż, nie ma prostej odpowiedzi. Jednak każdy inwestor powinien mieć świadomość, że przecena, i to solidna, nadejdzie. Żadne z tych wydarzeń nie wywołało kryzysu. Co może go wywołać?

"Lepper wchodzi do rządu i nie ma to przełożenia na sytuację na parkiecie. Rynek ignoruje takie wydarzenia. Jednak one się kumulują. Może w końcu wydarzy się coś, nawet nieistotnego, co zaważy na rynku. Będzie to kropla, która przeleje czarę" - mówi Robert Wasiak z Biura Maklerskiego BGŻ SA.

"Jeszcze dwa lata temu polityka decydowała o kondycji na rynku. Dziś praktycznie nie ma na niego wpływu" - twierdzi Marek Dymkowski z Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA.

Dlaczego dziś jest tak spokojnie, mimo niepokojów politycznych? Między innymi dlatego, że na rynku jest dużo pieniądza.

"Nie ma alternatywy do inwestowania. Jeśli ktoś ma pieniądze, to nie jest dla niego atrakcyjna lokata w banku. Wybiera giełdę. Albo sam inwestuje, albo poprzez fundusze inwestycyjne. W dobrym funduszu można zarobić nawet 60 procent w skali roku. Poza tym przybywa pieniędzy w funduszach emerytalnych. Stanowią one stabilizujący element. Inwestują one średnio 31 procent w akcje, ale przy tej skali to spore pieniądze" - wyjaśnia Marek Dymkowski z CDM Pekao SA.

Marek Dymkowski: Gdyby dwa lata temu był taki polityczny dym, jak dziś, to nie byłoby mowy o hossie na giełdzie. Teraz jest inaczej.

Maklerzy są zgodni, że dziś dobrą passę zawdzięczamy wysokim cenom surowców.

"Wysokie ceny surowców to efekt dobrej koniunktury w światowej gospodarce. I to właśnie w jej kondycji tkwi zagadka polskiej giełdy" - uważa Robert Wasiak z BM BGŻ.

"Dopóki nie dojdzie do załamania na rynku surowców, to u nas będzie hossa" - potwierdza Marek Dymkowski z CDM Pekao SA. "Rynek ciągnie KGHM i paliwowe spółki".

O obecnej hossie nie można jednak mówić tylko w kategoriach bańki. Wyniki notowanych spółek nigdy nie były tak dobre. Jednak, jak twierdzi Marek Dymkowski, dopóki da się zarobić nawet 50 procent podczas jednej sesji, a takie przypadki wciąż się zdarzają, hossa będzie się nakręcać.

Dobra sytuacje na giełdzie zawdzięczamy KGHM-owi
i spółkom paliwowym.A kiedy się skończy? To trudno przewidzieć, ale jak uważa Robert Wasiak, wiele zależy od sytuacji w najbliższym miesiącu. Jeśli indeksy nadal będą rosły, to oznacza, że rosnąć będą jeszcze długo. Jeśli stanie inaczej, to znak, że bessa blisko.

Jednak spadek cen - zdaniem Marka Dymkowskiego - nawet o 10 procent, nie będzie jeszcze oznaczał bessy. Jeśli WIG20 spadnie trwale poniżej 2750 punktów, to będzie początek bessy. W sytuacji poniżej 2300 punktów będziemy mieli do czynienia z bessą. "Na razie jednak nie widzę sygnałów, przez które mogłoby do tego dojść. Generalnie dominują opinie, że do wakacji będzie dobrze" - mówi Dymkowski.

"Stabilizacja na giełdzie jest mało prawdopodobna" - uważa Wasiak. - "Bezpośrednio po hossie nastąpi bessa."

(BCh)

| Komentarz |
| --- |
|

Daniel Gąsiorowski, Money.pl Obecna hossa na giełdzie jest bardzo silnie powiązana z cenami surowców na światowych rynkach. Od jakiegoś czasu, inwestorzy zanim podejmą decyzje sprawdzają cenę ropy i miedzi w Londynie. Póki tam ceny będą rosły, o wzrost naszych indeksów można być spokojnym. Nie zmienia to faktu, że obecne wzrosty są chyba już ostatnią falą hossy, po której nieuchronnie przyjdzie czas na przecenę walorów. Kiedy to nastąpi? Trudno powiedzieć. Starzy inwestorzy mają zasadę, że gdy wzrosty na giełdzie staną się tematem z pierwszych stron gazet i najważniejszą informacją we wiadomościach telewizyjnych, to nieuchronnie zbliża się koniec hossy. Na razie nic nie zapowiada zmian na rynku surowcowym, co dobrze wróży naszemu rynkowi. Nie zmienia to jednak faktu, że coraz więcej spółek na naszym parkiecie przypomina balony, napompowane do ostatnich granic możliwości. Gdy pękną - huk będzie bardzo duży, zaś inwestorzy bez doświadczenia zostaną z
bardzo szybko taniejącymi papierami w portfelach. |

giełda
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)