Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Luigi Lovaglio: Nie boję się kryzysu

0
Podziel się:

Po kryzysie czeka nas powrót do fundamentów, jednak za 3-4 lata świat znów powróci do ryzyka - uważa wiceprezes Pekao SA.

Luigi Lovaglio: Nie boję się kryzysu

Money.pl: Robi na Panu wrażenie kryzys finansowy? Na naszych oczach dzieje się historia - jesteśmy świadkami czegoś wyjątkowego.

Luigi Lovaglio*, I wiceprezes Banku Pekao S.A., dyrektor generalny banku [na zdjęciu]:* Zacząłem pracować 35 lat temu, więc to nie jest mój pierwszy kryzys. Jednak ten jest rzeczywiście wyjątkowy. Jest ogólnoświatowy i właśnie z tego punktu widzenia daje okazję do nauki. Taki moment prawdopodobnie nie powtórzy się przez przynajmniej 50 lat.
Są też pozytywy. Każdy kryzys powoduje, że zaczynamy się zastanawiać nad naszymi strategiami, analizujemy je - na pewno, w pewnym sensie, jest to zastrzyk nowej energii.

Co zmieni on w świecie finansów?

Będziemy przywiązywać znacznie większą wagę do fundamentów, mniej gonić za szybkim zyskiem.

Naprawdę Pan w to wierzy?

Myślę, że przynajmniej przez te pierwsze 3- 4 lata. Potem oczywiście wszyscy zaczną zapominać i pojawią się kolejne, drobniejsze kryzysy. Ostatecznie kiedyś znów czeka nas kolejny wielki kryzys. Jeszcze niedawno wszystkim się wydawało, że wystarczy inwestować na giełdzie i będzie się zarabiać krocie. Gdy przeprowadzano oferty publiczne nowych spółek, do banków i biur maklerskich ustawiały się kolejki. Na giełdę można było wprowadzić niemal każdą firmę. Teraz już tak nie jest i czeka nas powrót do fundamentalnych wartości.

Czy kryzys zmieni też coś w sytuacji geopolitycznej? Czy Stany Zjednoczone przestaną być najmocniejszą gospodarką świata, a zastąpią ją np. Chiny czy Indie?

Nie sądzę. USA są krajem, który zarówno w dobrych, jak i złych czasach, ma kluczowy wpływ na gospodarkę całego świata. Ale oczywiście Chiny rozwijają się tak szybko, że trzeba się z nimi liczyć. Z drugiej strony także Europa, jeśli wszystko będzie dobrze funkcjonowało, zacznie udowadniać, że jest w stanie działać wspólnie.

A nie widzi Pan właśnie zbyt powolnych działań Unii w kryzysie? Plan Paulsona został przyjęty w tydzień, Europa na swój plan oczekuje już bardzo długo. Może UE nie zdaje tu egzaminu?

To fakt, że pewne rzeczy robimy wolniej, ale wydaje mi się, że nadrabiamy zaległości i wyciągamy wnioski z przeszłości. Na przykład ostatnie decyzje dotyczące stóp procentowych, które mają wymiar historyczny - po raz pierwszy w Europie staramy się doprowadzić koszt pieniądza do poziomu 2 procent. Choć oczywiście do Stanów Zjednoczonych, po ostatniej obniżce stóp do historycznych poziomów w okolicach zera, nam jeszcze daleko...

Patrząc na te wszystkie plany pomocowe myśli Pan, że liberalizm na świecie się kończy?

Tu chodzi o równowagę. Zdrowe podejście liberalne funkcjonuje, jeśli nie jest przesadne. Dlatego to jest zawsze problem miary, ale duch liberalny musi istnieć - bez tego nie ma rozwoju, inicjatywy, samodzielności.

Czyli _ pomagamy _ nie tylko bankom, ale także firmom samochodowym i innym sektorom przemysłu?

Myślę, że w tej chwili dyskusja na ten temat jest dosyć logiczna, ale trzeba pamiętać, że pomoc dla banków oznacza pomoc dla wszystkich ludzi, którzy oszczędzają i którzy deponują swoje pieniądze w bankach.

Załóżmy, że kryzys skończy się za kilka lat. Czy widzi Pan na horyzoncie jakąś kolejną bańkę spekulacyjną?

Musimy zaczekać, aż wszystko zostanie oczyszczone - tak jak mówiłem, przez kilka najbliższych lat wzrost będzie bardzo ostrożny. Po tym oczyszczeniu nie wydaje mi się, aby powstała jakaś kolejna bańka. Jeśli dziś spojrzymy na wartość firm, wiele z nich wyceniana jest poniżej ich wartości księgowej. Mamy więc przesadę w drugą stronę. Dziś, jeśli ktoś miał trochę środków, na pewno jest to dobry moment na inwestowanie.

Jest Pan optymistą...

Nie boję się kryzysu, bo kiedy staraliśmy się coś zbudować w naszym banku, to zawsze myśleliśmy o podstawach. To jest tak, jak z budowaniem domu. Jeżeli się buduje z cegieł, potrzebna jest odpowiednia zaprawa, to oczywiście wymaga to dużo czasu. Ale kiedy przychodzi silny wiatr, czy burza, jesteśmy spokojni, że dom się nie zawali. Być może inny typ domu można zbudować w jedną dziesiątą tego czasu - wystarczy trochę prefabrykatów, fundamenty nie muszą być wtedy głębokie. Tylko, że wtedy człowiek wstaje każdego ranka i patrzy jaka jest pogoda, mając nadzieję, że nie nadejdzie huragan

Czy to oznacza, że nie będą już powstawać piękne, wysokie wieżowce zwane bankami inwestycyjnymi?

Ciekawe porównanie... Jeśli przyjrzymy się historii, to banki inwestycyjne istniały zawsze, jednak w ostatnim czasie rozwinęły się naprawdę gwałtownie. Myślę, że są konieczne. Tyle że po kryzysie będą to raczej piony w bankach tradycyjnych. Gdy rynek się odrodzi i zacznie znów rosnąć, będą one musiały bardziej się wyspecjalizować i znów będziemy świadkami powstawania odrębnych, dużych banków inwestycyjnych.
Natomiast w tej chwili dobrze jest być bankiem uniwersalnym. To, co liczy się najbardziej, to płynność. A pieniądze można mieć na dwa sposoby - albo poprzez kapitał własny lub dzięki komuś, kto gotów jest powierzyć ci swoje kapitały.
Nie możemy o tym zapominać, że my tak naprawdę gospodarujemy pieniędzmi innych, musimy być ostrożni i odpowiedzialni. Jeśli pożyczę w niewłaściwy i nieprofesjonalny sposób powierzone mi pieniądze komuś, kto okaże się niewypłacalny, to nie będę ich mógł zwrócić właścicielowi depozytu, kiedy będzie mu potrzebny. Jesteśmy pośrednikiem. Na tym polega właśnie bank - możemy mówić o tym w bardziej wyrafinowany sposób, ale sedno będzie zawsze to samo.
Ten, kto pożycza więcej niż zbiera na rynku, robi coś innego niż bankowość. Są instytucje, które udzielają tylko pożyczek, ale one zależą wtedy i tak od kogoś innego. Dziś, jeśli ktoś jest zbyt uzależniony od innych, ma problemy. Trzeba mieć stabilną bazę klientów, którzy muszą być zadowoleni.

| Luigi Lovaglio |
| --- |
| Powołany na aktualne stanowisko w listopadzie 2007 r. W Banku Pekao SA od 2003 roku pełnił funkcję Wiceprezesa Zarządu Banku Pekao SA. W latach 2006 - 2008 odpowiadał za przeprowadzenie integracji Banku Pekao z wydzieloną częścią Banku BPH. Była to bezprecedensowa pod względem skali i specyfiki operacja w skali europejskiej bankowości. W jej wyniku Bank Pekao SA stał się największym Bankiem w Europie Środkowej, wyprzedzając pod względem aktywów dotychczasowego lidera w Polsce, Bank PKO BP. W marcu 2008 r. Luigi Lovaglio został odznaczony tytułem Komandora Orderu Gwiazdy Solidarności Włoskiej, przyznanym przez prezydenta Włoch, Giorgio Napolitano, w uznaniu dla znaczącego wkładu w rozwój współpracy gospodarczej Polski i Włoch. Luigi Lovaglio ma 53 lata i 35 lat doświadczenia w bankowości. Ukończył Wydział Ekonomiczny na Uniwersytecie Bolońskim. Pracę w Credito Italiano podjął we wrześniu 1973 r. i do 1997 r. przechodził przez szereg ważnych stanowisk w departamentach
działalności zagranicznej, kredytów, marketingu, audytu wewnętrznego oraz organizacji, w tym ponad dziesięć lat pracował jako Dyrektor Oddziału w kolejnych oddziałach w Grupie, o coraz większych rozmiarach i znaczeniu. |

ZOBACZ TAKŻE:

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)