Zamiast wypłat, wniosek o niewypłacalność. Już do kilku dni pracownicy Märklina czekali na wypłatę styczniowych pensji. W odpowiedzi pojawiały się najpierw wymówki dyrekcji, później były pocieszenia.
Teraz sytuacja się wyjaśniła: Märklin, największy na świecie producent modeli kolejek, złożył w środę w sadzie okręgowym w Göppingen wniosek o upadłość.
Wiadomość nie była dla nikogo zaskoczeniem. Wśród 650 pracowników zakładów w Göppingen i Norymberdze nie było ani lamentów, ani przerażenia. Upadłość była do przewidzenia, podobnie jak widoczne były błędy, które prowadziły do coraz większych strat firmy.
Zdumienie budzi liczba dyrektorów zarządzających, których Märklin zatrudniał po przejęciu w 2006 roku przez inwestorów finansowych Kingsbridge Capital i Goldman Sachs. Do stycznia było ich sześciu, od lutego umowy o pracę podpisane mieli dwaj nowi menadżerowie.
Zobacz w akcji jedne z najpopularniejszych kolejek na świecie:
Kto zapyta klientów Märklina o przyczyny upadku bogatej w tradycje firmy, otrzymuje te same odpowiedzi: Chybiona polityka cenowa i ciągłe podwyżki odstraszały nawet największych pasjonatów modeli kolejek, problemy z jakością doprowadzały wielu kolekcjonerów do białej gorączki. Sami pracownicy krytykują szefostwo, że przedsiębiorstwa próbowało zbyt długo robić wrażenie wprowadzając coraz to nowsze modele kolejek, bez rozważania następstw ekonomicznych dla firmy.
Frustracja jest szczególnie duża w Göppingen, ponieważ mimo wielu ogromnych ustępstw pracowników, sytuacja firmy wciąż się pogarszała. Zlikwidowano setki miejsc pracy, pracownicy przystali na mniejsze wynagrodzenie. Jednocześnie roczna strata Märklina rosła dramatycznie do 16,6 mln euro, przy obrocie wysokości 125 mln euro. W 2007 roku strata operacyjna firmy wyniosła 3,2 mln euro, rok wcześniej Märklin wypracował jeszcze 1,8 mln zysku.