Przedstawiciele popieranego przez Elektrim Telekomunikacja zarządu Polskiej Telefonii Cyfrowej nie zostali w czwartek wpuszczeni do gmachu spółki. Prawnicy zarządu wspieranego przez Elektrim i DT twierdzą, że ET nie jest udziałowcem PTC, powołując się na wyrok wiedeńskiego arbitrażu.
Prawnicy Elektrimu Telekomunikacja (spółki kontrolowanej przez Vivendi, która w poniedziałek została wpisana w KRS jako udziałowiec PTC posiadający 48 proc. kapitału operatora) nie ukrywali, że niewpuszczenie ich do siedziby spółki, mimo że przedstawili wpis w KRS, umożliwi im dalsze kroki prawne. Będą mogli m.in. zawiadomić odpowiednie władze o - ich zdaniem - łamaniu prawa.
Jonathan Eastick, członek "starego" zarządu PTC powiedział dziennikarzom, że "stary" zarząd i ET są już w kontakcie z "odpowiednimi polskimi ministerstwami".
Prezes ET Philippe Houdouin dodał, że zostaną złożone formalne pisma do władz, tak aby była wyegzekwowana decyzja sądu rejestrowego.
Witold Pasek, rzecznik zarządu PTC popieranego przez Deutsche Telekom oraz Elektrim powiedział dziennikarzom, iż uważa on, że dla ustalenia własności spornych udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej decydujące znaczenie ma postanowienie sądu arbitrażowego w Wiedniu, który stwierdził, że 48 proc. udziałów operatora sieci Era zawsze należało do Elektrimu.
Wyrok sądu arbitrażowego został uznany na terenie Polski przez sąd pierwszej instancji, ale od uznania tego wyroku w Polsce została złożona apelacja przez ET.
"Kwestie własnościowe wyznaczył arbitraż" - powiedział Pasek.
Zakwestionował też zasadność poniedziałkowej decyzji o zmianie wpisu w KRS.
"Jak można za poważną uznać decyzję sądu rejestrowego, jeżeli jako członków zarządu wpisuje ona dwie osoby, które takimi członkami zarządu nie chcą być" - powiedział Pasek.
Spośród figurujących obecnie w KRS członków zarządu PTC, Martin Schneider oraz Bogusław Kułakowski złożyli rezygnację z zajmowanych funkcji.