Początek sesji w Stanach Zjednoczonych od razu zapowiadał się pomyślnie dla byków. Do samego końca inwestorzy nie oddali ani na chwilę pola niedźwiedziom. Nie pomogły w tym raczej słabsze nieco dane makro. Do poprawy nastrojów przyczyniły się m.in. zapowiedzi producenta samolotów Boeing o zwiększeniu produkcji, a także spodziewanej przez branżę wzrostu zapotrzebowania na komputery.
Tymczasem indeks New York Empire State spadł w czerwcu do poziomu 19,57. Rynek spodziewał się, że będzie to 20. Indeks ten powstaje na podstawie ankiet wysyłanych pierwszego dnia każdego miesiąca do około 200 czołowych managerów lub prezesów firm sektora produkcyjnego na terenie stanu Nowy Jork. Jednak już napływ kapitałów w kwietniu przyniósł jeszcze bardziej mieszane wyniki.
W kwietniu do Stanów Zjednoczonych napłynął krótkoterminowy kapitał w wysokości 15 mld dolarów. Rynek spodziewał się, że będzie to aż 50 mld dolarów. Jednak kapitał długoterminowy nie zawiódł. W kwietniu wyniósł on 83 mld dolarów wobec spodziewanych 77 mld dolarów.
Ostatecznie indeks Dow Jones zyskał 2,10 procent, a S&P 500 wzrósł o 2,35 procent. Z kolei technologiczny Nasdaq zwiększył swoją wartość o 2,76 procent.
Tak wyraźny wzrost cen pozwolił S&P500 wymazać tegoroczne straty. Jego kurs znajduje się obecnie minimalnie powyżej zamknięcia ostatniej ubiegłorocznej sesji.