Za nami dość nerwowa sesja na amerykańskiej giełdzie. Inwestorów zaniepokoiły nowe dane makroekonomiczne, a także informacje z koncernu paliwowego BP. W rezultacie jednak indeksy zakończyły dzień w okolicach wczorajszego zamknięcia.
Indeks Dow Jones po dość sporych wahaniach zatrzymał się na minimalnym plusie w wysokości 0,05 procenta. Z kolei indeks S&P500 zakończył sesję minimalnie pod kreską, ze stratą -0,06 procenta.
Najwięcej niepokoju wśród inwestorów wzbudziły wczoraj najnowsze informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości. Okazało się bowiem, że w maju liczba rozpoczętych budów domów spadła aż o 10 procent w porównaniu do ubiegłego roku. Kilkuprocentowy spadek zaliczyła również liczba wydawanych pozwoleń na nowe inwestycje. Taka sytuacja nie świadczy dobrze o kondycji całej gospodarki, w której przecież nieruchomości są bardzo istotną częścią. Na szczęście najnowsze dane o produkcji przemysłowej w USA okazały się lepsze od oczekiwań analityków. W maju wzrosła ona bowiem o 1,2 procent w stosunku do kwietnia.
Duży wpływ na rynek miała również wczoraj informacja o kolejnych planach koncernu BP w związku z katastrofą ekologiczną w Zatoce Meksykańskiej. Koncern zapowiedział bowiem uruchomienie specjalnego funduszu, który przeznaczy ponad 20 miliardów dolarów na odszkodowania.
W indeksie Dow Jones zabrakło spółek, które mogłyby się pochwalić wyraźnymi wzrostami. Inwestorzy najchętniej kupowali akcje spółki American Express, której kurs poszedł w górę o 1,8 procent. Po lepszych danych o produkcji przemysłowej prawie 1,5 procent zyskał z kolei Caterpillar. Wczorajszy dzień nie był za to udany dla posiadaczy akcji spółki kurierskiej FedEx. Jej kurs spadł aż o ponad 6 procent po ujawnieniu słabszych od oczekiwań prognoz wyników na przyszły rok.
Dzisiaj na inwestorów za oceanem znów będzie czekać porcja danych makro. A wśród nich najważniejsze z rynku pracy. To one mogą przesądzić o kierunku, w którym podążą indeksy przed końcem tygodnia.