Początek tygodnia przyniósł wzrosty poniżej jednego procenta. Oczekiwania były jednak większe.
Indeksy w Stanach Zjednoczonych rozpoczęły sesje nieco powyżej piątkowego zamknięcia. Później nastąpiło dynamicznie wybicie w górę i po kilku godzinach uspokojenie. Pod koniec sesji wydawało się, że byki nie będą potrafiły wykorzystać dobrych danych makro.
Ostatecznie zakończyło się szczęśliwie dla wskaźników amerykańskich. Indeks S&P500 wzrósł o 0,65 proc. , a Dow Jones 0,79 proc. zyskał. Z kolei Nasdaq zwiększył swoją wartość o 0,20 proc.
Dane, które miały pozytywny wpływ na inwestorów to m.in. indeks ISM , który w październiku zanotował poziom 55,7 pkt., a rynek spodziewał się, że będzie to 53 pkt. Z kolei wskaźnik podpisanych umów kupna domów wzrósł do 6,1 proc., choć oczekiwano iż wyniesie 0,4 proc. Również dobrze wypadły wydatki na inwestycje budowlane, które wyniosły 0,8 proc. wobec spodziewanego spadku na poziomie 0,4 proc. Tak dobre dane nie spowodowały jednak, że inwestorzy nagle ruszyli na zakupy. I to powinno dać do myślenia analitykom.
Najważniejszą spółką podającą wczoraj wynik kwartalny był Ford. Spółka mocno zaskoczyła rynek osiągając zysk na akcję po wyłączeniu zdarzeń jednorazowych 0.26 USD, podczas gdy analitycy spodziewali się straty 0.12 USD. Przychody były wyższe o 6% od oczekiwań. Ford podniósł swoje prognozy na 2011 rok spodziewając się solidnych zysków, jednak 2010 może być trudny ze względu na rynek europejski. Po kwartałach strat operacyjnych inwestorzy docenili zysk Forda i kurs wzrósł dziś o 8.3%. Jutro firmy podają dane o sprzedaży samochodów w październiku.